Polskie tiry wolą niemieckie licencje

Rośnie liczba polskich firm transportowych, które zakładają spółki w Niemczech i tam przenoszą swoją działalność. Skłaniają je do tego niekorzystne przepisy unijnego pakietu mobilności oraz obciążenia wprowadzane przez Polski Ład.

Publikacja: 07.02.2022 21:00

Polskie tiry wolą niemieckie licencje

Foto: AdobeStock

Za dwa tygodnie polskie firmy zajmujące się międzynarodowym transportem drogowym będą musiały ograniczyć działalność z powodu wchodzących w życie kolejnych przepisów unijnego pakietu mobilności. Ograniczą one liczbę przewozów kabotażowych, tj. wykonywanych przez zagranicznego przewoźnika w innym kraju UE. – Od 21 lutego po wykonaniu zaledwie trzech takich kursów ciężarówka będzie musiała odbyć czterodniowy przymusowy postój – podaje Deutsche Welle.

– Przenosimy się do Niemiec – mówi Arkadiusz Burkowski, właściciel firmy Carter Logistic z Wielkopolski, dysponującej przeszło 50 18-tonowymi ciężarówkami.

Za Odrę wyprowadza działalność także firma Margo z województwa lubuskiego: – Część działalności przenieśliśmy z Polski już w 2020 r., zakładając nadchodzące konsekwencje pakietu mobilności. W dodatku niemieckiej licencji wymagał także nasz niemiecki partner – informuje Małgorzata Morman, pełnomocnik zarządu Margo.

Za drogi Polski Ład

Do ucieczki firm przyczynia się także Polski Ład podnoszący koszty działalności firm. Już teraz spora część transportowców ma problemy z utrzymaniem płynności finansowej. Choć przewoźnicy korzystali z pomocy kierowanej bezpośrednio do transportu drogowego – w postaci karencji w leasingu operacyjnym oraz wydłużonym czasie rejestracji sprowadzanych pojazdów – wsparcie okazało się niewystarczające w porównaniu ze stratami spowodowanymi pandemią. W grudniu Krajowy Rejestr Długów informował w raporcie o wzroście zadłużenia branży o 27 proc. w porównaniu z okresem sprzed pandemii. Blisko 23,5 tys. firm miało przeterminowane zobowiązania warte 1,24 mld zł.

Na razie liczba polskich firm transportowych przenoszących się do Niemiec systematycznie rośnie. Jednak według organizacji pracodawców Transport i Logistyka Polska (TiLP) masowego exodusu nie będzie, m.in. dzięki złagodzeniu polskich przepisów wdrażających pakiet mobilności. – Liczymy też na to, że rząd uruchomi pakiet osłonowy chroniący polskie firmy w okresie przejściowym, aby złagodzić skutki podniesienia np. składek do ZUS od wynagrodzeń kierowców zatrudnionych w Polsce – mówi Maciej Wroński, prezes TiLP.

Czytaj więcej

Unijny system rejestracji kierowców tirów jeszcze w rozsypce

Tymczasem rozkręcająca się po pandemii gospodarka mocno napędza popyt na transport towarów, czego efektem są inwestycje w tabor. Według Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) w styczniu liczba rejestracji nowych pojazdów ciężarowych wzrosła w ujęciu rok do roku o ponad połowę, do blisko 2,3 tys.

Styczniowe wyniki to kontynuacja trendu z ubiegłego roku, w którym rynek ciężarówek urósł o 58 proc. – Rynek samochodów ciężarowych nieco lepiej radził sobie z zakłóceniami dostaw półprzewodników niż inne kategorie pojazdów. Sprzyjała mu koniunktura gospodarcza – komentuje PZPM.

Nie ma kierowców

Problemem jest jednak brak kierowców. Według różnych źródeł na polskim rynku transportowym brakuje ich od 120 do nawet 200 tys. – W mojej ocenie jest to najpoważniejsza bariera nie tylko dla polskiej branży transportu drogowego. To może wymusić zmiany w funkcjonowaniu gospodarki, a rynek unijny może się ograniczać i kurczyć ze względu na barierę w wymianie towarowej – uważa prezes TiLP.

Czytaj więcej

Znowelizowana ustawa o transporcie drogowym już prawem

– W kolejnych latach braki kierowców w Polsce mogą stanowić zagrożenie dla naszego gospodarczego bezpieczeństwa. Kryzys taki, jak w Wielkiej Brytanii, jest kwestią czasu – ostrzegała w końcu ub.r. Północna Izba Gospodarcza w Szczecinie.

Brak kierowców jest problemem także we Francji, Belgii czy Holandii. W Wielkiej Brytanii już wywołał kłopoty z zaopatrzeniem, pojawiły się problemy z dostawami żywności. W Niemczech brakuje 30–60 tys. kierowców, a co roku napływa do niej tylko 19 tys. – Bez poprawy sytuacji w sektorze transportu drogowego za dekadę nie będzie komu rozwozić zaopatrzenia – mówi Agnieszka Bollmann, szef firmy doradczej Bollmann und Partner. Jej zdaniem te braki mogą teraz uzupełniać polskie firmy uruchamiające działalność w Niemczech. Według związku firm transportowych LBV niemieckie firmy przewozowe obsługują 60 proc. zleceń na tamtejszym rynku, pozostałe 40 proc. realizują firmy z zagranicy. Najwięcej z Polski.

Za dwa tygodnie polskie firmy zajmujące się międzynarodowym transportem drogowym będą musiały ograniczyć działalność z powodu wchodzących w życie kolejnych przepisów unijnego pakietu mobilności. Ograniczą one liczbę przewozów kabotażowych, tj. wykonywanych przez zagranicznego przewoźnika w innym kraju UE. – Od 21 lutego po wykonaniu zaledwie trzech takich kursów ciężarówka będzie musiała odbyć czterodniowy przymusowy postój – podaje Deutsche Welle.

– Przenosimy się do Niemiec – mówi Arkadiusz Burkowski, właściciel firmy Carter Logistic z Wielkopolski, dysponującej przeszło 50 18-tonowymi ciężarówkami.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
100 zł za 8 dni jazdy pociągami. Koleje Śląskie kuszą na majówkę. A inni?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Transport
Singapurskie Changi nie jest już najlepszym lotniskiem na świecie
Transport
Polowanie na rosyjskie samoloty. Pomagają systemy śledzenia lotów
Transport
Andrzej Ilków, prezes PPL: Nie zapominamy o Lotnisku Chopina. Straciliśmy kilka lat
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Transport
Maciej Lasek: Nie wygaszamy projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego