Prezes Air Canada, Michael Rousseau obiecał tydzień wcześniej poprawić francuski i przeprosił za słowa, że nie musi mówić tym językiem, drugim oficjalnym w Kanadzie, mimo że kierowana przez niego linia lotnicza używa na równi obu języków. Wypowiedź prezesa i decyzja o wygłoszeniu niemal całego wystąpienia po angielsku wywołała krytyczną reakcję premiera Justina Trudeau i w Montrealu, gdzie mieści się centrala przewoźnika.

Sprawa języka jest delikatna w Quebecu, drugiej co do wielkości zaludnienia prowincji Kanady, gdzie niezadowolenie z dominacji języka angielskiego przyczyniło się do powstania w 1968 r. separatystycznej Partii Quebeckiej (PQ) — pisze Reuter.

W piśmie do zarządu Air Canada wicepremier i minister finansów Chrystia Freeland stwierdziła, że zdolność prezesa Rousseau do wysławiania się po francusku „powinna zostać uznana za jeden z jego głównych celów w osiągach, ustalonych przez zarząd i odgrywać ważną rolę w ocenianiu przez zarząd jego dorocznych dokonań”. Jej zdaniem, zdolność mówienia po francusku powinna stać się kryterium awansu na wyższe stanowiska w linii.