Głosowanie z 27 marca kończące jego 27-letnią obecność w radzie największej w kraju linii lotniczej świadczy o rosnącej aktywności udziałowców w Korei, będącej czwartą gospodarką Azji, zdominowaną przez rodzinne konglomeraty (czebole) ignorujące mniejszościowych akcjonariuszy.
Do zaskakującego sukcesu tych ostatnich doszło po fiasku przekonania w ubiegłym tygodniu inwestorów przez fundusz spekulacyjny Elliott Management, by poparli jego postulat wypłaty specjalnej dywidendy i przyznali mu miejsca w kierownictwie Hyundai Motor Group.
- Dzisiejsze głosowanie przypomina, że nie zapomniano o skandalach wywoływanych przez rodzinę założyciela Korean Air, które zaczęły się od awantury o orzeszki — stwierdził szef działu analiz w firmie CEO Score, Park Ju-gun. — Wprawdzie Cho nie straci wielu uprawnień bez zasiadania w radzie, ale to szkodzi jego wizerunkowi, a jego rodzina będzie musiała zachowywać się teraz ostrożniej, bo on musi zdać sobie sprawę, że ludzie kontrolują go i jego styl zarządzania — dodał.
Przewoźnika nękały w ostatnich latach skandale z udziałem członków jego rodziny, szczytowym momentem było oskarżenie w 2018 r. 70-letniego Cho o defraudację i naruszenie zaufania. Cho nie przyznał się do winy.
Kłopoty linii zaczęły się w 2014 r., gdy najstarsza córka, Heather Cho trafiła na nagłówki gazet po wyjściu z równowagi z powodu sposobu podania jej orzeszków w pierwszej klasie i nakazała pilotom Korean Air zawrócić do rękawa na lotnisku w Nowym Jorku. Incydent nazwany „orzeszkowym atakiem wściekłości” mocno zaszkodził wizerunkowi przewoźnika, miesiącami parodiowano go na świecie w kanałach tv na świecie i w Internecie.