Aktorzy nie chcą być rycerzami

W piątek w TVP 1. Film dokumentalny „Herosi i komedianci" opowiada o 90 latach istnienia Związku Artystów Scen Polskich

Publikacja: 18.12.2008 19:31

Wiec aktorów na Rynku Starego Miasta, 3 maja 1916 r.

Wiec aktorów na Rynku Starego Miasta, 3 maja 1916 r.

Foto: Archiwum ZASP

Początki najważniejszej polskiej organizacji skupiającej aktorów były obiecujące. – Przynależność do ZASP znaczyła tyle, co pasowanie na rycerza – przypomina Andrzej Łapicki, prezes ZASP w latach 1989 – 1996. – To była organizacja niesłychanie ekskluzywna. Każdy aktor musiał należeć do ZASP, bo tylko wtedy teatr mógł go zaangażować. Występy do kotleta były zakazane.

Taką właśnie rangę miała instytucja powołana do życia miesiąc po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku. Stworzyli ją aktorzy, by bronić interesów zawodowych. Dziewięć lat później, dzięki rzutkości Antoniego Bednarczyka, aktora społecznika, w Skolimowie został zbudowany Dom Artystów Weteranów, który do dziś stanowi przystań dla nestorów zawodu. Od wielu lat prowadzą go bezhabitowe siostry obliczanki. Autorka filmu Krystyna Piaseczna pokazuje wnętrza domu – łącznie z kaplicą.

O sile tamtego związku opowiada historyk teatru prof. Andrzej Wysiński, zauważając, że w międzywojniu w czasie 17 zjazdów ZASP aż 10-krotnie wybierano na prezesa Józefa Śliwickiego, a gabinety rządu polskiego zmieniały się w tym czasie 30 razy.

Po wybuchu drugiej wojny światowej konspiracyjny ZASP nie godził się z rewiowym charakterem koncesjonowanych przez Niemców teatrzyków i zakazał występów w nich. W Londynie pod opieką władz polskich na uchodźstwie powstał Związek Artystów Scen Polskich, o czym opowiada m.in. prezydent Ryszard Kaczorowski. Historycy pamiętają dwuznaczne moralnie powojenne komisje weryfikacyjne ZASP, na których aktorzy dobrze prosperujący w czasie wojny na Wschodzie, bezlitośnie osądzali kolaborujących z Niemcami.

Historyk teatru Edward Krasiński surowo ocenia kolejnych prezesów ZASP z czasów socjalizmu, wypominając im korzystanie z przywilejów przyznawanych przez władzę, stępiających wrażliwość na faktyczne potrzeby związkowiczów.

O młodzieńczym rozczarowaniu działalnością w szeregach ZASP opowiada Jan Peszek, a Jan Nowicki uważa, że nie ma powrotu do jego najlepszych lat, które brały się "z uroku zniewolenia" w czasach socjalizmu. Przełom przyniósł Sierpień 1980 roku, gdy – jak mówi Halina Słojewska – "obudziliśmy się do działań obywatelskich", a aktorzy stali się współtwórcami atmosfery zjednoczenia.

– To było ostatnie zbiorowe uniesienie ludzi uprawiających ten zawód – przypomina Jan Englert i dodaje : – A jak się spada z tak wysokiej fali, to boli niezwykle.

Przepytywani przez autorkę filmu kolejni prezesi – Olgierd Łukaszewicz, Kazimierz Kaczor, Ignacy Gogolewski – mówią o porażkach, a nie sukcesach, o podziałach wewnątrz środowiska i coraz mniejszym zainteresowaniu młodych wstępowaniem do związku.

– Za mało jest teraz idei w ZASP – uważa Andrzej Łapicki. – Tej, która przyświecała naszym wielkim poprzednikom: Jaraczowi czy Śliwickiemu – żeby mieć wpływ na postawę członków, życie teatralne. I za mało jest młodzieży. Żeby ją zachęcić, trzeba by coś bardzo mądrego wymyślić. Mnie się nie udało.

Ale obecny szef ZASP Krzysztof Kumor nie traci humoru.– ZASP powstał z buntu i marzenia i to jest kontynuowane.

Ten niebanalny film przedstawia różne punkty widzenia, pokazuje wiele interesujących archiwaliów. Ale optymizmem co do przyszłości szacownej organizacji nie napawa. Początek emisji o godz. 14.05.

Początki najważniejszej polskiej organizacji skupiającej aktorów były obiecujące. – Przynależność do ZASP znaczyła tyle, co pasowanie na rycerza – przypomina Andrzej Łapicki, prezes ZASP w latach 1989 – 1996. – To była organizacja niesłychanie ekskluzywna. Każdy aktor musiał należeć do ZASP, bo tylko wtedy teatr mógł go zaangażować. Występy do kotleta były zakazane.

Taką właśnie rangę miała instytucja powołana do życia miesiąc po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku. Stworzyli ją aktorzy, by bronić interesów zawodowych. Dziewięć lat później, dzięki rzutkości Antoniego Bednarczyka, aktora społecznika, w Skolimowie został zbudowany Dom Artystów Weteranów, który do dziś stanowi przystań dla nestorów zawodu. Od wielu lat prowadzą go bezhabitowe siostry obliczanki. Autorka filmu Krystyna Piaseczna pokazuje wnętrza domu – łącznie z kaplicą.

Telewizja
Międzynarodowe jury oceni polskie seriale w pierwszym takim konkursie!
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Telewizja
Arya Stark może powrócić? Tajemniczy wpis George'a R.R. Martina
Telewizja
„Pełna powaga”. Wieloznaczny Teatr Telewizji o ukrywaniu tożsamości
Telewizja
Emmy 2024: „Szogun” bierze wszystko. Pobił rekord
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Telewizja
"Gra z cieniem" w TVP: Serial o feminizmie w dobie stalinizmu