Skandalista z londyńskiego City

Dyplom historii na Cambridge, marzenia o hipisowskim życiu i ambicje doradcy inwestycyjnego – to charakterystyka nie trzech, a jednego człowieka, bohatera filmu Stephena Lamby’ego – Gerainta Andersona

Publikacja: 18.06.2009 21:48

Skandalista z londyńskiego City

Foto: Rzeczpospolita

Anderson (na zdjęciu), jako młodzieniec pochodzący z zacnej rodziny, nie marzył o dostatnim życiu. Po ukończeniu prestiżowej uczelni wyjechał do Indii, by tam zasmakować prawdziwego życia. Szybko jednak okazało się, że nawet tam pieniądze bywają przydatne. Wrócił do Wielkiej Brytanii bez pomysłu na to, co robić dalej. I wtedy pomógł mu brat, który pracował w londyńskim City i zaproponował pomoc w załatwieniu pracy.

– Pomyślałem: „Popracuję w City pięć lat, odłożę trzysta tysięcy funtów, a potem będę mógł robić, co zechcę” – wspomina Geraint.

Wszystko po to, by zarobić na przyszłą niezależność i wrócić do dawnego życia. Mając 23 lata dostał pracę w holenderskim banku inwestycyjnym. Nic nie wiedział o branży energetycznej, którą miał się zajmować. – Chodziło o to, by klienci nam zaufali, bo wtedy wybiorą nasz bank, a my będziemy dostawać 0,2 proc. od każdej transakcji – wspomina Anderson. – Z każdego miliona funtów, który przechodził przez bank, zostawało w nim 2 tysiące.

Szybko okazało się, że jest niezwykle utalentowany w tej dziedzinie. Wkrótce zarabiał bajońskie kwoty i zmieniał miejsca pracy kuszony coraz wyższym wynagrodzeniem. Nieobce mu też było wieczorno-nocne życie, w którym królowały kobiety, kokaina i inne „uciechy”. – W naszej rodzinie nie przywiązujemy szczególnej wagi do pieniędzy – komentuje jego ojciec. – Sądzę, że w związku Gerainta z City było coś faustowskiego. On też zaprzedał duszę diabłu.

Coraz większe ryzyko wpadki i coraz ciemniejsze interesy – na czym polegały, szczegółowo opowiada film Stephena Lamby’ego. Ale przyszła chwila, gdy młody Anderson zaczął odczuwać wyrzuty sumienia, a to jest w City zakazane. Koleżanka ze studiów, pracująca w londyńskim dzienniku, zaproponowała mu pisanie o prawdziwym charakterze jego pracy. Anonimowo. Zgodził się. Pisał pod pseudonimem „Chłopiec z City”. – Obnażałem to, co w nim najgorsze: handel poufnymi informacjami, rozsiewanie plotek, uchylanie się od płacenia podatków, chciwość i nieumiarkowanie – wylicza Geraint i wyjaśnia, że od samego początku pracy w City nękało go „lewicowo-chrześcijańsko-hipisowskie poczucie winy”.

W końcu, w 2008 roku, po 12 latach pracy postanowił odejść. Wcześniej zadbał, by na jego koncie znalazła się okrągła suma. Latem wydał książkę, w której opisał swoje doświadczenia. Nazywano go zdrajcą, który sprzedał kolegów za trzydzieści srebrników. Kim jest naprawdę Geraint Anderson – niech każdy widz rozstrzygnie sam.

[i]Jak zdobyć i stracić fortunę

24.00 | TVP INFO | czwartek[/i]

Anderson (na zdjęciu), jako młodzieniec pochodzący z zacnej rodziny, nie marzył o dostatnim życiu. Po ukończeniu prestiżowej uczelni wyjechał do Indii, by tam zasmakować prawdziwego życia. Szybko jednak okazało się, że nawet tam pieniądze bywają przydatne. Wrócił do Wielkiej Brytanii bez pomysłu na to, co robić dalej. I wtedy pomógł mu brat, który pracował w londyńskim City i zaproponował pomoc w załatwieniu pracy.

Pozostało 83% artykułu
Telewizja
Międzynarodowe jury oceni polskie seriale w pierwszym takim konkursie!
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Telewizja
Arya Stark może powrócić? Tajemniczy wpis George'a R.R. Martina
Telewizja
„Pełna powaga”. Wieloznaczny Teatr Telewizji o ukrywaniu tożsamości
Telewizja
Emmy 2024: „Szogun” bierze wszystko. Pobił rekord
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Telewizja
"Gra z cieniem" w TVP: Serial o feminizmie w dobie stalinizmu