Wybór jest trudny, szczególnie dla człowieka dosyć zajętego. Zacznę od tego, czego na pewno nie obejrzę, bo to prostsze. Z całą pewnością daruję sobie Sopot Hit Festiwal 2009.
Mam alergię na takie błyskotki. Interesują mnie w podobnym stopniu jak inne imprezy masowe, czyli średnio. Muzyka pop osiągnęła zresztą wyrafinowanie przywodzące na myśl stadionowe śpiewy kibiców. To podobna estetyka, przeżyję więc miły tydzień, stroniąc od takiej rozrywki.
Za to z przyjemnością przypomnę sobie „Barton Fink” (piątek, TVP 2, godz. 23.30). Bardzo lubię osobiste kino braci Coen z jego mrocznym humorem. Z tego co pamiętam to przewrotny film, w którym jest „i straszno, i śmieszno”. Kapitalna tytułowa rola Johna Turturro.
Gdyby nie okropna godzina, obejrzałbym ponownie kolejny odcinek serialu „Alternatywy 4” (sobota, TVP 1, godz. 10.30). Filmy Stanisława Barei są jak dobre czerwone wino. Pięknie się starzeją. Są też coraz śmieszniejsze, mimo że powstawały jako bieżący komentarz do ówczesnej rzeczywistości.
Polecam „Wieczór wspomnień – Jonasz Kofta” (sobota, TVP Kultura, godz. 21.30). Nic dodać, nic ująć. Romantyk i prześmiewca, czasem wyrafinowany humorysta, ale zawsze – poeta. Jako twórca i człowiek. Jedna z najbarwniejszych postaci, z jakimi dane nam było się zetknąć. Artysta totalny. Zawsze odnosiłem wrażenie, że w garderobie zostawił pelerynę.