Zapaleńcy balansują na linie

Tren na śmierć polskiego cyrku nakręcił Marek Pawłowski. Opowiedział o pustych miejscach na widowni i artystach tracących nadzieję

Publikacja: 12.11.2009 16:27

Zapaleńcy balansują na linie

Foto: Rzeczpospolita, Roman Bosiacki Roman Bosiacki

Reżyser towarzyszył cyrkowi Bojaro przemierzającemu Polskę w poszukiwaniu widzów. Tak właśnie trzeba nazwać dzisiejsze życie trup cyrkowych. Jest ich w Polsce ponad 20 – na tyle dużo, że walczą między sobą o widzów, i to nie zawsze po rycersku: nawzajem zrywają swoje plakaty reklamowe, podkupują pracowników.

W Bojaro występuje pięcioro artystów. Właściciele przypominają, że w czasach państwowych cyrków w każdym przedstawieniu było ich 30 – 40.

– Kiedyś stawiano na umiejętności, teraz dyrektorzy cyrków szukają tanich artystów, którzy zaprezentują kilka numerów – żali się jeden z cyrkowców.

I rzeczywiście status artysty cyrkowego znacznie się obniżył w czasach wolnego rynku – musi zajmować nie tylko się pokazywaniem swoich umiejętności na arenie, ale także pełnić zadania pracownika technicznego i pomagać np. przy rozkładaniu namiotu. Trudno znaleźć chętnych do tego zajęcia, stosunkowo najłatwiej w noclegowniach dla bezdomnych, ale wytrzymują w pracy tydzień, najwyżej dwa – do pierwszej wypłaty. Niełatwa jest dola dyrektora cyrku.

Szef Bojaro przez 20 lat był linoskoczkiem, ale uważa, że jego życie niewiele się teraz zmieniło, bo nadal musi balansować, często w ekstremalnych warunkach. Codziennie jego cyrk występuje w innym miejscu, nie ma czasu na próby, tworzenie nowego programu.

Przychodzi znacznie mniej widzów niż kiedyś. Artyści pamiętają jeszcze, jak byli z entuzjazmem witani wszędzie, gdzie się pojawiali, a gromady dzieciaków nie opuszczały ich ani na chwilę. Teraz nie rozstawiają nawet całej widowni, bo nie ma tylu chętnych na oglądanie cyrkowych sztuczek.

Dla wielu przeszkodą nie do pokonania są ceny biletów – dla dorosłego wstęp kosztuje 20 złotych, dla dziecka – 10. By przedstawienie się zwróciło, na widowni powinno zasiąść przynajmniej 60 widzów. Bywa, że przychodzi ich znacznie mniej i wtedy właściciele cyrku stają przed dylematem – odwołać występ czy wystąpić i stracić.

Gorzej, że brakuje nawet na honoraria dla artystów, a oni nie bardzo chcą się zgodzić na pracę za pół stawki. Jednak ci, którzy wciąż trwają przy tym zajęciu, to prawdziwi zapaleńcy. W cyrku Bojaro pracuje m.in. małżeństwo z dwójką małych dzieci.

– Zawód artysty cyrkowego daje poczucie wolności – twierdzi dyrektor cyrku.

A wolność warta jest wielu wyrzeczeń...

[i]Cyrk ze złamanym sercem | 23.40 | tvp 1 | środa[/i]

Telewizja
Międzynarodowe jury oceni polskie seriale w pierwszym takim konkursie!
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Telewizja
Arya Stark może powrócić? Tajemniczy wpis George'a R.R. Martina
Telewizja
„Pełna powaga”. Wieloznaczny Teatr Telewizji o ukrywaniu tożsamości
Telewizja
Emmy 2024: „Szogun” bierze wszystko. Pobił rekord
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Telewizja
"Gra z cieniem" w TVP: Serial o feminizmie w dobie stalinizmu