Animacja Harry’ego Selicka jest pierwszym pełnometrażowym filmem w historii polskiej telewizji, który będzie wyemitowany w 3D. Aby obejrzeć przygody Koraliny w trzech wymiarach, trzeba być nie tylko abonentem Canal Plus, ale również posiadać telewizor przystosowany do odbioru nowej technologii (w zestawie ze specjalnymi okularami). Jednak zapewniam, że nawet w klasycznym 2D film Selicka ogląda się wyśmienicie.
Nie jest to bowiem jeszcze jedna hollywoodzka bajka komputerowa, ale baśniowa opowieść wykonana w technice animacji poklatkowej, wzbogacona o trójwymiarową perspektywę. Piękno formy łączy się w filmie Selicka z grozą, tworząc pyszny koktajl surrealizmu, groteski i dreszczowca (dzieci powinny smakować go pod opieką dorosłych).
„Koralina i tajemnicze drzwi” powstała na kanwie książki dla dzieci Neila Gaimana. Autor nadzorował filmową realizację. „Dorośli przerażą się, bo będą oglądać film o dziecku, które jest w niebezpieczeństwie, ale mali widzowie zobaczą kogoś takiego jak oni, walczącego przeciwko złemu gościowi” – mówił w jednym z wywiadów.
Zanim jednak dojdzie do spotkania jedenastoletniej Koraliny Jones ze złem, dziewczynka będzie się niemiłosiernie nudzić po przeprowadzce do nowego domu, zaniedbywana przez zapracowanych rodziców. Marzy tylko o jednym – by mieć lepszą mamę i kochającego tatę. To marzenie w końcu się spełnia, ale w sposób upiorny. W nowym domu dziewczynka znajduje malutkie drzwi, które prowadzą do magicznej krainy, gdzie spotyka wyśnionych rodziców. I tylko jeden szczegół wydaje się niepokojący. Baśniowi mama i tata mają przyszyte guziki zamiast oczu...
Film Selicka jest przewrotny. Reżyser kreuje fantazyjny świat (widać inspirację „Alicją w Krainie Czarów”), dostarczając widzom dreszczyku emocji. Ale jednocześnie wskazuje, że tak naprawdę powinniśmy nauczyć się doceniać to, co jest zwyczajne i oczywiste. Nie trzeba uciekać w wymyślone krainy, by odnaleźć magię życia.