Jak się okazuje, mistrzem w łamaniu kobiecych serc jest nie tylko agent 007 (na zdjęciu: Sean Connery i Kim Basinger). Od początku lat 60. aż do upadku komunizmu w 1989 roku w wywiadzie byłej NRD istniała supertajna komórka zajmująca się rekrutowaniem agentów zwanych Romeo. Wyszukiwani i szkoleni byli według sprawdzonego wzorca: przystojni, dobrze wykształceni, o nienagannych manierach. Ich zadanie polegało na pozyskiwaniu do współpracy samotnych sekretarek pracujących w ważnych instytucjach rządowych w Bonn. Korzystając z podpowiedzi psychologów, manipulowali swoimi partnerkami. Dawali im poczucie bezpieczeństwa. Panie czuły się przy nich jak Kopciuszek u boku księcia.

Dziś już starsze panie wciąż nie potrafią myśleć o swoich partnerach jak o kochankach opłacanych przez rząd NRD. – To były najlepsze lata mojego życia – wspomina Gabriele Kleim, sekretarka w ambasadzie amerykańskiej w Bonn. Miała 32 lata, gdy poznała Franka Dietzla. W czasie siedmioletniego romansu przekazała 1500 dokumentów, więcej tajemnic niż jakikolwiek agent z jej pozycją. Romans Margret Hoeke, sekretarki prezydenta RFN, z Franzem Beckerem trwał 17 lat. Dopiero po dwóch latach poprosił o tajne dokumenty. Kobieta do dziś nie potrafi wytłumaczyć, jak to się stało, że zaczęła je wynosić z Pałacu Prezydenckiego. Kochała go tak bardzo, że godziła się nawet na to, że nigdy nie pozna jego numeru telefonu ani adresu. Podczas wspólnych wakacji nie chciał zdjęć. Kiedy zaczęła się czegoś domyślać i chciała go porzucić, umiał ją zatrzymać. Dopiero potem dowiedziała się, że był żonaty, a przy niej po prostu pracował. Została skazana na osiem lat za szpiegostwo, odsiedziała cztery. Pozostało zrujnowane życie. – Do całej sprawy należy podchodzić bez emocji – z uśmiechem opowiada po latach szef programu Romeo.

[i]Seks i szpiegostwo

22.55, 3.40 | tvp 1 | WTOREK[/i]