Jest idealną kandydatką do ról pogodnych, sympatycznych dziewcząt, teraz już kobiet, bo chociaż wciąż nie wygląda na swój wiek, niedawno skończyła 36 lat. Ale niewinna buzia to niejedyny atut tej aktorki. Rolą siostry James w „Wątpliwości” (2008) pokazała, że stać ją na znakomitą kreację. I spodziewam się, że z upływem lat, gdy dziewczęca świeżość i wdzięk zbledną zupełnie, właśnie wszechstronność najlepiej będzie charakteryzować aktorstwo Amy Adams.
W poruszającym dramacie „Wątpliwość” zagrała zakonnicę – kochającą pracę nauczycielki w katolickiej szkole i tak łatwowierną, że w otaczającym świecie zdaje się nie dostrzegać zła. Jest przeciwieństwem dyrektorki, surowej siostry Alojzyny (znakomita Streep), która zachowuje się jak inkwizytor. Obie – każda na swój sposób – muszą się skonfrontować z tytułową wątpliwością: podejrzeniem, że jeden z księży (Philip Seymour Hoffman) molestuje ucznia.
Adams świetnie poradziła sobie z rolą – może miał na to wpływ fakt, że sama wychowała się w rodzinie mormonów, którzy praktyki religijne traktują bardzo poważnie. – Nie uważam, żeby siostra James była zbyt naiwna – powiedziała aktorka w jednym z wywiadów. – Ona po prostu wierzy ludziom i jest otwarta.
O Meryl Streep i Philipie Seymourze Hoffmanie mówi z podziwem. Z tym drugim spotkała się już wcześniej przy okazji „Wojny Charliego Wilsona” (2007). – Fakt, że tacy ludzie traktują cię jak partnera, dodaje wiary w siebie – uważa Adams. – Praca z nimi była dla mnie jak najwspanialsza szkoła aktorstwa. To niezwykłe wyróżnienie i szansa: uczyć się od najlepszych.
Amy dobrze wykorzystała te lekcje. Za rolę w „Wątpliwości” była nominowana do wszystkich najważniejszych wyróżnień: Oscara, Złotego Globu, nagrody amerykańskich krytyków i brytyjskiej BAFTA.