Serialoterapia
W drugim sezonie „Bez tajemnic" na kozetce u Radziwiłowicza leczą się kolejne gwiazdy. Aż chciałoby się, by ten zdolny terapeuta uzdrowił pozostałe polskie seriale.
Mamy dobrych aktorów, dobrych reżyserów, operatorów i nawet scenarzystów – choć wiecznie psioczymy na brak dobrych scenariuszy – też by się kilku znalazło. Ekipy techniczne nie są problemem, montażyści też raczej dają radę. Więc czemu te nieliczne polskie produkcje serialowe, które da się oglądać bez zgrzytania zębami, są przeważnie formatami jak „Krew z krwi" (Canal+) czy „Bez tajemnic" (HBO) właśnie? Czego, do diaska, nie umiemy?
Może potrzebny jest producent – nie tylko majętny, jak te dwie wymienione stacje, ale też świadomy faktu, że realizacja serialu to sztuka? Nie tylko trudna i kosztowna, ale też bardzo zależna od dobrze napisanego skryptu. Zespoły scenarzystów pracujących nad świetnymi serialami to zazwyczaj niezłe think-tanki, złożone z utalentowanych fachowców, znających rzemiosło opowiadacza historii od podszewki.
I dlatego, gdy oglądam „Bez tajemnic", z przyjemnością wsłuchuję się w dialogi, podziwiam ich strategię – zupełnie odmienną przy każdej parze bohaterów – z zainteresowaniem śledzę dobrze zarysowane wątki poszczególnych postaci. Oglądam i wiem, że napisali to ludzie mający pojęcie o dramaturgii, strukturze narracji, budowie opowieści. Tak skonstruowany scenariusz, wypełniony w dodatku niebłahą treścią, można bez wstydu dać aktorom miary Radziwiłowicza, Jandy, Gajosa, Cieleckiej czy Stenki. Efekt na pewno będzie krzepiący.
"Bez Tajemnic 2" (HBO) - 12 listopada