Widzieliśmy już widowiskową "Wojnę i pokój" w Polsacie, a za kilka dni HBO rozpocznie emisję "Dynastii Tudorów". 10-odcinkowy serial z udziałem hollywoodzkich gwiazd kosztował 150 mln dolarów
Na tym tle rodzima produkcja prezentuje się więcej niż mizernie. Od ekranizacji w 2004 r. "Starej baśni", której daleko do światowego poziomu, nie oglądaliśmy polskiego serialu historycznego.
W XXI wiek wkroczyliśmy z nadziejami, które rozbudził film i serial "Ogniem i mieczem" Jerzego Hoffmana (2000). Tytuł przyciągnął do kin rzeszę widzów (ponad 7 mln), ale też sporo osób rozczarował. Wątpliwości nie pozostawiło "Quo vadis" Jerzego Kawalerowicza (2002), któremu nie pomógł rekordowy na polskie warunki budżet – ponad 70 mln złotych (18 mln dolarów).
Na pytanie o kłopoty z polskim serialem historycznym najczęściej pada właśnie odpowiedź: pieniądze.
Janusz Majewski, reżyser "Królowej Bony", jednego z najciekawszych seriali z pocz. lat 80, mówi wprost: – Pieniądze wyznaczają zakres możliwości. We współczesnych filmach zwykle gra się w wynajętym prywatnym mieszkaniu, we własnych ubraniach – i to wystarczy, bo świat dookoła zbytnio się nie różni. Ale w przypadku serialu historycznego trzeba odtworzyć inną rzeczywistość i to pochłania lwią część budżetu.