Porzucone seriale historyczne

Mały ekran podbijają kostiumowe superprodukcje. W Polsce teraz nie powstają. Powodem jest nie tylko brak pieniędzy, ale i pomysłów.

Aktualizacja: 04.01.2008 07:19 Publikacja: 03.01.2008 17:24

Dynastia Tudorów

Dynastia Tudorów

Foto: Materiały Promocyjne

Widzieliśmy już widowiskową "Wojnę i pokój" w Polsacie, a za kilka dni HBO rozpocznie emisję "Dynastii Tudorów". 10-odcinkowy serial z udziałem hollywoodzkich gwiazd kosztował 150 mln dolarów

Na tym tle rodzima produkcja prezentuje się więcej niż mizernie. Od ekranizacji w 2004 r. "Starej baśni", której daleko do światowego poziomu, nie oglądaliśmy polskiego serialu historycznego.

W XXI wiek wkroczyliśmy z nadziejami, które rozbudził film i serial "Ogniem i mieczem" Jerzego Hoffmana (2000). Tytuł przyciągnął do kin rzeszę widzów (ponad 7 mln), ale też sporo osób rozczarował. Wątpliwości nie pozostawiło "Quo vadis" Jerzego Kawalerowicza (2002), któremu nie pomógł rekordowy na polskie warunki budżet – ponad 70 mln złotych (18 mln dolarów).

Na pytanie o kłopoty z polskim serialem historycznym najczęściej pada właśnie odpowiedź: pieniądze.

Janusz Majewski, reżyser "Królowej Bony", jednego z najciekawszych seriali z pocz. lat 80, mówi wprost: – Pieniądze wyznaczają zakres możliwości. We współczesnych filmach zwykle gra się w wynajętym prywatnym mieszkaniu, we własnych ubraniach – i to wystarczy, bo świat dookoła zbytnio się nie różni. Ale w przypadku serialu historycznego trzeba odtworzyć inną rzeczywistość i to pochłania lwią część budżetu.

Czy dziś podjąłby się znów jego realizacji?

– Teoretycznie tak, praktycznie... – zastanawia się reżyser. – Znając sytuację i dzisiejsze warunki, wiedząc, że zwykle kończy się na wymuszaniu większej efektywności kosztem zdrowia, skracaniem do minimum czasu realizacji, wreszcie kolejnymi kompromisami – raczej nie. Z "Boną" było inaczej. Po elementy kostiumów trzeba było wprawdzie jeździć do NRD i Pragi, co było uciążliwe, ale – wykonalne, jeśli się tylko chciało. Dziś już dobre chęci nie wystarczą.

Magdalena Tesławska, autorka kostiumów (m.in. "Ogniem i mieczem", "Quo vadis"), mówi, że jej praca często polega na pokonywaniu niemożliwości: – W "Starej baśni" mieliśmy śmiesznie mały budżet, co przekładało się na stałe konflikty z producentem – wspomina. – Konieczne były cuda jak w Kanie Galilejskiej, które wyczyniało się w nocy z garderobianymi, żeby w nieskończoność cudownie rozmnażać kostiumy...

Scenograf Janusz Sosnowski (m.in. "Quo vadis") szacuje, że na przygotowanie scenografii potrzeba ok. 2 mln euro: – Oczywiście, inne będą koszty, jeśli akcja toczy się w XVIII w., bo można częściowo oprzeć się na istniejącej architekturze i wnętrzach, inne – jeśli rzecz dotyczy czasów antycznych albo początków państwowości polskiej. Wtedy wszystko trzeba tworzyć od zera: dekoracje, meble, rekwizyty, kostiumy, broń itd.

Imponujący skład ekip, które w Ameryce i krajach zachodnioeuropejskich realizują kostiumowe superprodukcje – wystarczy zwrócić uwagę na niekończące się rzędy nazwisk w napisach końcowych – w naszych realiach pozostaje marzeniem.

– U nas kierowca pomaga szyć spodnie, jak to było w czasie realizacji "Ogniem i mieczem" – mówi Tesławska. – Każdy robi to, czym na Zachodzie zajmowałoby się 10 osób. I najważniejsze: nad wizją plastyczną całości tam czuwa art director – dyrektor artystyczny. U nas w ogóle nie ma takiej funkcji. To pokazuje, na jakim jesteśmy etapie.

Historyk z Uniwersytetu Warszawskiego Jolanta Choińska-Mika uważa, że zbyt małymi pieniędzmi nie da się usprawiedliwić wszystkich braków. – Dziś w Polsce mamy do czynienia niemal wyłącznie z adaptacjami powieści historycznych. Zarówno "Quo vadis", jak i "Ogniem i mieczem" są wizjami reżyserskimi książek Sienkiewicza, dopiero potem historii. Prawdziwy film historyczny wymaga dobrego, oryginalnego scenariusza. Małe pieniądze nie usprawiedliwiają np. braku kreatywności. Nikt nie będzie się po latach zastanawiał, jaki był budżet – tylko czy powstał knot, czy dzieło.

Scenarzysta Cezary Harasimowicz zaangażowany jest w projekt filmu "Victoria" o Janie III Sobieskim i zwycięstwie pod Wiedniem.

– Kiedy zwrócono się do mnie z propozycją napisania scenariusza, w pierwszym odruchu chciałem popukać się w głowę – mówi. – Entuzjazmem i uporem zaraził mnie pomysłodawca Mariusz Białek.

Od wielu miesięcy trwa dopinanie spraw finansowych, a scenariusz "Victorii" zdążył już ukazać się w wersji książkowej. Film ma powstawać w koprodukcji.

– Udział polskich pieniędzy będzie niewielki – przyznaje Harasimowicz. – Budżet szacowany jest na 150 – 200 mln euro. Wiadomo, że nas na to nie stać.

Harasimowicz jest wielkim zwolennikiem międzynarodowych koprodukcji, a "Wojna i pokój" to najlepszy dowód, że idea się sprawdza: – Żaden kraj nie udźwignąłby sam takiego przedsięwzięcia. Skończyły się czasy ekranizacji narodowych epopei kręconych własnymi siłami.

Profesor Jerzy Miziołek, historyk kultury, też zachęca do myślenia w kategoriach uniwersalnych: – Są w naszej historii wydarzenia wielkie i znaczące, które moglibyśmy w niezwykły sposób pokazać światu. Odsiecz wiedeńska, cud nad Wisłą, który zdarzył się nie tylko dzięki waleczności armii, ale również za sprawą świetnych polskich kryptologów... Opowiedzieć o kilku triumfach, które miały absolutnie globalne znaczenie. Pokazać nasz wkład w historię i kulturę Europy.

Możliwość zrealizowania dziś w Polsce serialu historycznego z prawdziwego zdarzenia większość moich rozmówców oceniła sceptycznie. Nie ma młodych scenarzystów zainteresowanych historią, nie widać następców Kawalerowicza, Hoffmana czy Majewskiego.

Koprodukcje są szansą, ale musimy zacząć się o nie starać. Np. wprowadzając system ulg podatkowych dla zagranicznych produkcji. Jeśli nie, będziemy kolejne okazje tracić na rzecz sąsiadów. Janusz Majewski obawia się też o publiczność:

– Mam wrażenie, że dzisiejszą młodzież niewiele interesuje poza zabawą. Co zresztą mówić o historii odleglejszej, skoro jest już pokolenie, które nie wie, czym był stan wojenny.

Inaczej widzi sprawę Jolanta Choińska-Mika: – Przez długi czas wpajano nam, że historia nie jest ważna, a jej popularyzowanie przez samych historyków było traktowane jako zajęcie mniej poważne. To się zmienia. Bardzo pomógł w tym sukces Normana Daviesa. Okazało się, że można pisać o historii ciekawie i dla ludzi, nie tracąc autorytetu i jeszcze na tym zarabiając.

Z serialami historycznymi mogłoby być podobnie.

„Ogniem i mieczem” miało budżet prawie 30 mln złotych. W tej kwocie mieści się też koszt realizowanego równocześnie, czteroodcinkowego serialu. „Quo vadis” – film i sześcioodcinkowy serial pochłonęły ponad 70 mln złotych. Najtańsza była „Stara baśń”: film i trzyodcinkowy serial – ponad 10 mln złotych. Dyrektor Agencji Filmowej Telewizji Polskiej Sławomir Jóźwik zapowiada kilkakrotny wzrost wydatków telewizji publicznej na seriale historyczne w stosunku do aktualnych 5 procent udziału w budżecie. W planach jest od 10 do 14 tytułów, m.in. serial o królowej Jadwidze Krzysztofa Zanussiego. Jeden z najbardziej zaawansowanych projektów to „Wichry Kołymy”. Serial realizowany będzie w koprodukcji z Niemcami. Koszty serialu historycznego są o 40 proc. większe niż w przypadku serialu sensacyjnego. Jeden odcinek „Przebojowej nocy” – ze względu na udział gwiazdy – to ok. 1,5 mln złotych. Telewizje komercyjne pytane o koszty najpopularniejszych programów rozrywkowych (m.in. „Tańca z gwiazdami”) odmówiły informacji, zasłaniając się tajemnicą handlową.

—a.kw.

Widzieliśmy już widowiskową "Wojnę i pokój" w Polsacie, a za kilka dni HBO rozpocznie emisję "Dynastii Tudorów". 10-odcinkowy serial z udziałem hollywoodzkich gwiazd kosztował 150 mln dolarów

Na tym tle rodzima produkcja prezentuje się więcej niż mizernie. Od ekranizacji w 2004 r. "Starej baśni", której daleko do światowego poziomu, nie oglądaliśmy polskiego serialu historycznego.

Pozostało 95% artykułu
Telewizja
Międzynarodowe jury oceni polskie seriale w pierwszym takim konkursie!
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Telewizja
Arya Stark może powrócić? Tajemniczy wpis George'a R.R. Martina
Telewizja
„Pełna powaga”. Wieloznaczny Teatr Telewizji o ukrywaniu tożsamości
Telewizja
Emmy 2024: „Szogun” bierze wszystko. Pobił rekord
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Telewizja
"Gra z cieniem" w TVP: Serial o feminizmie w dobie stalinizmu