Akcja rozgrywa się w XVII wieku. Z Anglii wyrusza statek pełen marynarzy marzących o odkryciu nowego świata, zdobyciu sławy, a przede wszystkim majątku. Na pokładzie są przystojny i dobry kapitan John Smith oraz bezwzględny, owładnięty żądzą zysku gubernator Ratcliffe.
Docierają do brzegów Ameryki. Rdzenni mieszkańcy żyją tam w harmonii z przyrodą, korzystają z jej dobrodziejstw z umiarem, nie zadzierają z potężnymi siłami natury. W ten idealny, rajski świat brutalnie wkraczają Anglicy.
Nie interesuje ich nic poza realizacją wyznaczonego celu – zdobyciem złota. Zaczynają podbój nowego lądu. Powołując się na prawo nadane im przez króla Jakuba I zakładają miasto Jamestown. Karczują lasy, intensywnie przekopują ziemię w poszukiwaniu cennego kruszcu. Mocno się zdziwią, kiedy okaże się, że Indianie nie znają złota...
Zderzenie kultur, jednej opartej na pieniądzu, drugiej na mistyce i duchowości, wydaje się nie do pogodzenia. Pomostem łączącym skrajności stanie się miłość. Blondwłosy kapitan John Smith zakocha się w czerwonoskórej Pocahontas. Spontaniczna, pełna energii dziewczyna nauczy przybysza cieszyć się życiem. Udowodni mu, że dobra materialne zapewniają tylko pozorne szczęście. Pocahontas głosem Edyty Górniak przekonywać będzie, że „możesz zdobyć świat, lecz to będzie tylko świat – nie barwy, które niesie wiatr”.
Wytwórnia Disneya decydując się na realizację tego filmu podjęła spore ryzyko. Postawiła na klasyczną animację, lecz zamiast opowiadać bajkę, sięgnęła do historii. Tytułowa bohaterka żyła naprawdę na przełomie XVI i XVII wieku. Była córką wodza Wahunsunacocka, poślubiła Anglika i przeprowadziła się do Londynu. Filmowa Pocahontas także musi podejmować trudne wybory. Na końcu nie będzie słodkiego happy endu. Jest za to mądra, pouczająca historia. Twórcy zrezygnowali z serii gagów i żartów charakterystycznych dla innych produkcji Disneya. Humor jest bardziej dyskretny, uzupełnia jedynie główne przesłanie filmu.