Historii jego losów wysłuchał z kamerą Marek A. Drążewski w 1997 roku, trzy lata przed śmiercią Władysława Szpilmana. – Czuwało nade mną przeznaczenie. I przeżyłem, niepotrzebnie zresztą – wyznawał kompozytor. W dokumencie frapująco opowiada o swoich doświadczeniach, choć unika mówienia o emocjach, woli odwoływać się do faktów. Jeszcze dwa dni przed kapitulacją Warszawy we wrześniu 1939 roku jako świetnie zapowiadający się pianista grał utwory Chopina w Polskim Radiu.
Później zarabiał na życie, grając w kawiarniach. Życie ocalił mu żydowski policjant, który wypchnął go z wagonu pociągu wiozącego ludzi na śmierć do obozu w Treblince. A potem były długie miesiące samotności, gdy ukrywał się przed Niemcami. Po wojnie został dyrektorem muzycznym Polskiego Radia i ciągle koncertował. Był pomysłodawcą festiwalu piosenki w Sopocie i autorem blisko 500 piosenek, m.in. takich szlagierów jak: „Nie ma szczęścia bez miłości”, „Czerwony autobus”, „Tych lat nie odda nikt”.
[i]23.25 | TVP Kultura | niedziela[/i]