Pierwszym filmem, w którym znalazła się scena walk powstańczych, były „Zakazane piosenki” Leonarda Buczkowskiego (1947). Jednak to nie ona miała przede wszystkim przyciągać uwagę publiczności, ale zbiór satyrycznych i patriotycznych piosenek przywołujących klimat Warszawy w czasie wojny.
Choć film cieszył się ogromnym powodzeniem wśród widzów, został ostro zaatakowany w prasie (np. przez Adama Ważyka) – za brak realistycznego obrazu okupacji. Podjęto więc decyzję o wycofaniu „Zakazanych piosenek” z kin i poddaniu ich przeróbkom. Ponowna premiera odbyła się w listopadzie 1948 roku. Tym razem mocniej zaakcentowano wyzwolenie stolicy przez Armię Czerwoną.
W okresie stalinowskim władza usiłowała wymazać pamięć o powstaniu. Dopiero po odwilży październikowej 1956 roku, gdy ograniczenia narzucane przez cenzurę zelżały, filmowcy znowu mogli podjąć temat. Ale nadal nie było mowy o tym, by z ekranu padła nazwa Armii Krajowej.
Realizacji opowieści o powstaniu podjął się Andrzej Wajda, który szukał w tym czasie pomysłu na film o przeżyciach Polaków podczas II wojny światowej. Uwagę reżysera zwrócił „Kanał”, autobiograficzne opowiadanie Jerzego Stefana Stawińskiego o kilkunastogodzinnym błądzeniu jego kompanii w kanałach, podczas przeprawy z ulicy Puławskiej do Śródmieścia. Ekranizacja „Kanału” zaniepokoiła władze z powodów politycznych. Obawiano się, że film wywoła pytania o odpowiedzialność Rosjan za klęskę powstańców, pokazując wojska radzieckie czekające bezczynnie po drugiej stronie Wisły.
Ostatecznie film Wajdy wszedł na ekrany w 1957 roku i na początku rozminął się z oczekiwaniami publiczności. Krewni i bliscy poległych oczekiwali apoteozy heroicznego czynu – opowieści o moralnym i duchowym zwycięstwie. Tymczasem Wajda pokazał tragiczną drogę powstańców ku śmierci w ciemnych czeluściach kanałów. Film został więc przyjęty chłodno. Ale za granicą został uznany za arcydzieło. Na festiwalu w Cannes zdobył Srebrną Palmę ex aequo z „Siódmą pieczęcią” Ingmara Bergmana. Dopiero ten sukces sprawił, że na „Kanał” spojrzano w kraju przychylniej.