Tytułowe miasto to Legnica, przez prawie pół wieku siedziba dowództwa Północnej Grupy Wojsk Radzieckich i miejsce stacjonowania wielkiego garnizonu. Rosjanie zajmowali znaczną, ogrodzoną murem część miasta, w którym nie tylko mieszkali żołnierze zawodowi z oficerami, ale działały radzieckie szkoły, sklepy, szpital, kino, a nawet więzienie. Deklarowana na transparentach przyjaźń polsko-radziecka, w wymiarze codziennym sprowadzała się do cichych zakazów bratania się z Polakami prywatnie.
Jest rok 1967. Do Legnicy przyjeżdża wojskowy pilot i niedoszły kosmonauta Jurij wraz z piękną żoną Wierą. Na uroczystej akademii z okazji 50. rocznicy Rewolucji Październikowj zafascynowana polską poezją i muzyką Wiera nie tylko śpiewa po rosyjsku i po polsku „Grande Valse Brillante” z repertuaru Ewy Demarczyk, ale także poznaje polskiego oficera-muzyka Michała. Obopólna fascynacja owocuje starannie skrywanym romansem. Ale KGB czuwa.
Reżyser umie wywoływać wzruszenia, grać na emocjach widzów. W jego filmie Polskę oglądamy oczami Rosjanki. Choć nasze doświadczenia mówią co innego, z jej perspektywy to kraj wolny, bez strachu, natarczywej ideologizacji i nieustannej inwigilacji. Gdzie można być na zawsze z tym, kogo się pokochało. Dodatkowe zalety „Małej Moskwy” to świetne, naturalne aktorstwo, zwłaszcza rosyjskich wykonawców i znakomicie odtworzone realia.
[i]Niedziela | Mała Moskwa
20.00 | canal+ | Melodramat. Polska 2008[/i]