Sam, tuż przed śmiercią, w 1986 roku, w swoich dziennikach wyznał, że zawsze starał się opowiadać „o najważniejszym przeznaczeniu człowieka – poszukiwaniu wartości duchowych na drodze poznania prawdy”.
W 1962 roku zadebiutował „Dzieckiem wojny”, już wtedy eksperymentując z formą i włączając do opowieści o chłopcu doświadczonym przez wojnę sceny snów i wspomnień. Zdobył Złotego Lwa na festiwalu w Wenecji. Trzy lata później nakręcił „Andrieja Rublowa”, metafizyczny fresk o losie artysty, twórcy ikon z przełomu XIV i XV wieku. Ale jego film trafił w ZSRR na półkę. Świat obejrzał go cztery lata później, na nocnym pokazie w Cannes. Potem były „Solaris” według Lema i „Stalker” według Strugackich. Tarkowski nie dał się jednak wtłoczyć w modny nurt science fiction, jego filmy przypominają raczej moralitety, zresztą pełne aluzji do współczesności. W 1975 roku powstało przejmujące, autobiograficzne „Zwierciadło”.
W 1982 roku Tarkowski opuścił ZSRR, gdzie był artystą „na indeksie”. Rok później pokazał we Włoszech „Nostalgię” o losach emigranta i „Czas podróży” – dokument o swoim emigranckim życiu. A w 1986 roku zrealizował swój ostatni film. „Ofiarowanie”, zadedykowane synowi, stało się jego testamentem. 50-letni pisarz i aktor przeżywa alarm zapowiadający eksplozję atomową, zwiastujący III wojnę i koniec świata. Zrozpaczony przysięga Bogu, że odda mu się całkowicie, żeby ocalić ludzkość od zagłady i uzdrowić syna.
Modli się: „Oddam Ci wszystko, co mam, porzucę rodzinę, którą kocham, spalę dom, wyrzeknę się Malca (syna – red.), stanę się niemy, do nikogo już nigdy nie odezwę się słowem, wyrzeknę się wszystkiego, co wiąże mnie z życiem, tylko spraw, by wszystko było tak jak przedtem, tak jak dziś rano, tak jak wczoraj, żeby nie było wojny i tego śmiertelnego, przyprawiającego o mdłości, zwierzęcego strachu...” Aleksander popada w obłęd, trafiając do szpitala psychiatrycznego. Składa ofiarę z siebie, tak jak kiedyś zrobił to Syn Boży.