W Kalifornii zespół pobił swój amerykański rekord frekwencji. Imponujące wyniki osiągnął zresztą na wszystkich stadionach. Bono chwalił „intymny odbiór w wielkiej skali”. Nie byłoby go bez oryginalnej, okrągłej konstrukcji sceny, nad którą można zawiesić nagłośnienie i rozsuwany pionowo, walcowaty ekran. Inwestycje były gigantyczne. Scena kosztowała od 15 do 20 mln funtów, a jej codzienna obsługa – 750 tysięcy dolarów. Trzeba je było wydać m.in. na wynajem 200 ciężarówek i 400 pracowników technicznych. Żeby móc swobodnie się przemieszczać po świecie, grupa zamówiła trzy konstrukcje sceniczne. Złożenie giganta wymagało bowiem pracy czterech dźwigów przez cztery doby.
Ekolodzy nie omieszkali wypomnieć Bono hipokryzji: jeszcze nie dawno walczył wraz z Alem Gorem o ograniczenie emisji dwutlenku węgla, tymczasem w czasie tournée wyprodukował go tyle, co maszyna lecącą z Ziemi na Marsa i z powrotem. Domagano się, by zespół sfinansował zasadzenie 20 tysięcy drzew. Jedynym gestem Irlandczyków była jednak propozycja dla biedniejszych fanów, których nie stać na drogie bilety – 10 tysięcy wejściówek na każdy show, po 30 dolarów każda. Ponad 10 mln dolarów przyniosły wpływy z licytacji kart wstępu do vipowskiego sektora przed sceną i te pieniądze przeznaczono na cele charytatywne.Koncert z Pasadeny zapiera dech w piersiach. Myślę, że jest jeszcze lepszy od europejskich, ponieważ muzycy zmienili układ piosenek – nie zaczęli od stonowanej kompozycji „No Line on the Horizon”, tylko od dwóch najważniejszych przebojów z płyty o tym tytule: „Get on Your Boots” i „Magnificent”. Zyskała na tym dramaturgia koncertu.
13 kamer pokazuje każdy element sceny, w tym dwa kręgi estrady połączone ruchomymi mostami, po których przemieszczają się Bono i The Edge. Pewnie „City of Blinding Lights” nie byłoby tak wspaniałe, gdyby nie mieniący się kolorami ekran. Realizacja „Vertigo” nie wywołałaby zawrotu głowy bez zdjęć kręconych z pokładu helikoptera. Jednak na pierwszym planie pozostają piosenki. Wspaniałe i perfekcyjnie zagrane. Trzeba to podkreślić z całą mocą: żaden z zespołów nie śpiewa i nie gra tak czysto jak U2. Pośród wielu wspaniałych fragmentów wieczoru nie można pominąć „energetycznych” wykonań „Mysterious Ways”, „Elevation”, „Until the end of the World” oraz akustycznej interpretacji „Stuck in a Moment”. Kiedy obejrzałem koncert U2 na żywo, nie miałem wątpliwości, że Bono, który nieustannie myśli o podnoszeniu poprzeczki dla swojej grupy, następne tournée będzie chciał zorganizować w kosmosie. Show pokazywany przez HBO to najlepszy dowód. Niemym obserwatorem w Pasadenie jest animowany ufoludek. Być może pośredniczy w nawiązaniu kontaktu z pozaziemskimi cywilizacjami...
[i]U2 360° – koncert w The Rose Bow, HBO | 19.05 | NIEDZIELA | 12.20 | PONIEDZIAŁEK[/i]
[ramka][srodtytul]Scorpions – Moment Of Glory[/srodtytul]