Zanim na początku XXI wieku grozę na świecie zaczął wzbudzać Saudyjczyk Osama bin Laden, wcieleniem zła był pochodzący z Wenezueli Ilijcz Ramirez Sanchez znany jako Carlos lub Szakal. Jego zuchwały atak na siedzibę państw OPEC w Wiedniu sprawił, że w latach 70. i 80. ubiegłego stulecia stał się symbolem międzynarodowego terroryzmu. Carlos miał przynajmniej dwa oblicza. Dla jednych był piekielnie inteligentnym zabójcą, który niczym bohater powieści Fredericka Forsytha planuje swoje posunięcia z precyzją wytrawnego szachisty, dzięki czemu zawsze jest o krok przed tropicielami. Inni widzieli w Carlosie nowe wcielenie Che Guevary, romantycznego buntownika, który rzucił wyzwanie imperialnej polityce Zachodu. Sam Carlos lubił uchodzić nie tylko za zabójczo przystojnego kilera, ale przede wszystkim politycznego gracza wagi superciężkiej, zdolnego poprzez szantaż i zamachy zakpić z każdego rządu i zmusić go do ustępstw.
Kiedy markowy francuski reżyser Olivier Assayas przystępował do zekranizowania historii Carlosa, miała to być skromna opowieść o schwytaniu Szakala, który po upadku muru berlińskiego – gdy protektorzy z komunistycznych specsłużb nie mogli go już dłużej chronić – ukrył się w Sudanie. Tam został w 1994 roku porwany i przewieziony do Francji, gdzie odsiaduje wyrok dożywotniego więzienia.
Jednak Assayas, zagłębiając się w biografię Carlosa, zrozumiał, że ma w ręku materiał na większy film. Namówił więc producentów, by opowieść rozpoczynała się ponad 20 lat wcześniej, gdy terrorysta zaczynał marsz ku sławie. Tak powstał pełen rozmachu thriller, rozbijający kilka mitów na temat nieuchwytnego Szakala. Film ogląda się niczym fabularyzowany dokument o epoce, w której terroryści stali się bohaterami masowej wyobraźni.
Carlosa (Edgar Ramirez) poznajemy, gdy jako krewki młodzieniec zostaje członkiem organizacji Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny dowodzonej przez Wadiego Haddada. Sprawa palestyńska ma jednak dla niego drugorzędne znaczenie. Tak samo jak hasła antykapitalistycznej rewolucji, o której gorąco dyskutuje z przyjaciółką w jednej z londyńskich kawiarni. W istocie popisując się rewolucyjną retoryką przed Haddadem i dziewczyną, Carlos skrywa monstrualne ego – przekonanie o własnym geniuszu.
Po raz pierwszy robi się o nim głośno, gdy w panice strzela do agentów francuskiego kontrwywiadu DST. Funkcjonariusze legitymujący studenta używającego paszportu na nazwisko Carlos Martinez Torres, nie podejrzewają, że mają przed sobą terrorystę. On zabija dwóch z nich. Trzeciego poważnie rani. Następnego dnia media ogłaszają: „Carlos – DST 3: 0". Tak Ramirez Sanchez staje się Carlosem. W jednej z kluczowych scen tej przemiany Assayas pokazuje bohatera, gdy wychodzi z wanny po odprężającej kąpieli. Staje nagi przed lustrem i przygląda się sobie niczym młody półbóg; upojony triumfem współczesny narcyz.