– Jednym z fenomenów tego serialu jest umiejętność dotarcia do wrażliwości młodych ludzi. – uważa Jerzy Kapuściński, dyrektor TVP 2. – Pozwala na nowo odczuwać i przeżywać historię. To wielka zasługa realizatorów i aktorów.
Jerzy Kapuściński przypomina, że odcinki ukazujące Powstanie Warszawskie rozgrywają się między czwartą a piątą serią „Czasu honoru". – Wcześniej ich nie kręciliśmy – dodaje – bo wiedzieliśmy, że będą znacznie kosztowniejsze od pozostałych i nie było na nie pieniędzy. Teraz w 70. rocznicę powstania nadrabiamy zaległości i wypełniamy lukę. Jestem pod wrażeniem tej serii i mam nadzieję, że zarówno powstańczy „Czas honoru" jak i „Miasto 44" Jana Komasy, które właśnie wchodzi do kin, będzie kształtowało świadomość historyczną kolejnych pokoleń widzów, tak ja kiedyś robili to telewizyjni „Kolumbowie" Janusza Morgensterna.
W dwunastu powstańczych odcinkach, które telewizyjna Dwójka będzie prezentować w niedziele ok. godz. 21.10. pojawią się nowe postacie, ale też przypomnimy sobie głównych bohaterów. Jeden z nich nawet zmartwychwstanie.
– Dla widzów będzie to z pewnością niespodzianka – mówi Antoni Pawlicki. – W wyemitowanych odcinkach jednej z ostatnich serii grany przeze mnie Janek Markiewicz po powstaniu trafił do obozu, potem wrócił do Warszawy i zginął z rąk NKWD. Teraz cofamy czas o kilka lat. To ciekawe doświadczenie, bo moi koledzy, jak i ja musieliśmy zresetować część życiorysu granych przez nas bohaterów. Nie tyle fizycznie, co psychicznie nieco się odmłodzić. W powstaniu oni jeszcze w coś wierzyli, mieli nadzieję na wolną Polskę. W późniejszych ta nadzieja powoli topniała.
Maciej Zakościelny dodaje: – Ten serial to ważna lekcja historii, a dla mnie również hołd złożony dziadkowi, żołnierzowi AK. Bardzo dużo opowiadał mi o tamtych czasach, jako mały chłopak słuchałem tego z wielką ciekawością. Mówił o rzeczach wzniosłych i o normalnym życiu. Choćby to, że wtedy nauczył się palić papierosy i będąc w szczególnym stresie zawsze musiał zapalić. Podobnie jest z moim bohaterem.