Inspiracją do powstania „Walizki" było prawdziwe zdarzenie. Autorka sztuki, Małgorzata Sikorska-Miszczuk, zainspirowała się opisaną przez francuskie gazety historią Michela Leleu, który na wystawie w Muzeum Shoah w Paryżu w 2005 roku rozpoznał walizkę swego ojca, Pierre'a Levi. Została wypożyczona z Muzeum Auschwitz-Birkenau i była jedną z trzech, należących do Żydów transportowanych do obozu zagłady z Francji, które przetrwały. Michel po tragedii wojny, której doświadczył jako dziecko, żył pod innym nazwiskiem. Wszystko jednak w jego życiu zaczęło się zmieniać w chwili odzyskania walizki....
Sztuka wygrała konkurs „Metafory rzeczywistości" zorganizowany przez Teatr Polski w Poznaniu w 2008 roku. Jej główny bohater, Fransua Żako (Adam Ferency) przeżywa podobną historię. Nazwisko dał mu ojczym, który wychował go razem z matką. Choć nie poznał nigdy swego ojca, Leo Pantofelnika, zagazowanego w Auschwitz, rzec by można ma zwykłe poukładane życie. Jak mówi: „stoi na jednej nodze, ma pół serca, pół płuca, jedno oko"... Tak upomina się o niego przeszłość, pamięć, tożsamość wypierane przez lata.
Nakłoniony przez żonę do wyjścia z domu Fransua idzie na spacer do Muzeum Zagłady. Tam przypadkiem trafia na wypożyczoną z muzeum w Auschwitz walizkę z nazwiskiem jego ojca...
Fransua Żako ma dwoje przewodników, których nie widzi: tajemniczego Narratora (Krzysztof Globisz) i jego towarzyszkę – Automatyczną Sekretarkę (Marta Król). Oni komentują jego historię małego ludzika przemieszczającego się jakby na makiecie przestrzeni miasta i życia.
W wyreżyserowanym przez Wawrzyńca Kostrzewskiego spektaklu świetne role stworzyli aktorzy, nadając przedstawieniu charakter przypowieści. Jest w niej czas na rozważania i zadumę. Koncepcji dopełnia symboliczna scenografia Ewy Gdowiak.