Opera to fascynujące widowisko

Rozmowa z Tadeuszem Kozłowskim, pierwszym dyrygentem i kierownikiem muzycznym Teatru Wielkiego w Łodzi

Publikacja: 14.12.2008 03:45

Premiera „Eugeniusza Oniegina” Piotra Czajkowskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi

Premiera „Eugeniusza Oniegina” Piotra Czajkowskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

[b]Rz: Czy łodzianie chętnie chadzają na spektakle operowe?[/b]

Teatr Wielki w Łodzi ma dużą tradycję i nasi stali bywalcy dobrze o tym wiedzą. Po objęciu kierownictwa teatru wspólnie z dyrektorem Markiem Szyjko uznaliśmy jednak, że każda produkcja w Teatrze Wielkim powinna być powyżej przeciętnego poziomu artystycznego. Postawiliśmy więc na jakość – przede wszystkim muzyczną – wystawianych w naszym teatrze spektakli. W związku z tym zapraszamy i będziemy zapraszać wybitne osobistości: dyrygentów, reżyserów, scenografów. Mam nadzieję, że uda nam się zachęcić nie tylko melomanów z naszego miasta, ale i z całej Polski. Może będą nas odwiedzać jak niegdyś, gdy do Łodzi przyjeżdżały do Teatru Wielkiego pociągi operowe z całej Polski.

[b]Zapowiada pan rewolucyjne zmiany w Teatrze Wielkim?[/b]

Rewolucja to może nie jest, ale na pewno nowy nurt w działalności łódzkiego teatru. Zdaję sobie sprawę, że kiedyś ciężko było pozyskać gwiazdy, choćby z powodów finansowych. Teraz, nie uszczuplając zbytnio budżetu dla naszych twórców, staramy się zapraszać wielkie osobowości. Dowodem tego był choćby udział Kazimierza Korda w koncercie otwierającym sezon. Teraz spektakl „Czarodziejski flet” przygotowuje Łukasz Borowicz, jeden z najbardziej utalentowanych dyrygentów młodszego pokolenia. Na tyle się tu spodobał, że w przyszłym sezonie przygotuje w Teatrze Wielkim kolejną premierę. Rozmawiamy o współpracy z Jackiem Kasprzykiem, i z wieloma innymi dyrygentami z polskiej czołówki. Myślimy też o pozyskiwaniu atrakcyjnych głosów, choćby do gościnnych występów, ale jesteśmy też otwarci na świeżą krew operową w naszym zespole. Jeśli znajdziemy ciekawych artystów, zastanowimy nad ścisłą z nimi współpracą.

[b]Jakie gwiazdy marzą się panu w Łodzi?[/b]

Rzeczywiście wiele nazwisk z powodów finansowych pozostaje w sferze marzeń. Nie sądzę bowiem, żeby Anna Netrebko szybko u nas wystąpiła, albo by Walery Giergiew niebawem zrealizował u nas premierę. Oczywiście chciałbym, żeby Riccardo Muti poprowadził kiedyś koncert, a w gronie wykonawców znalazł się Niemiec Jonas Kaufmann, wybitny młody tenor o świetnej aparycji. Marzeń miałbym jeszcze mnóstwo, ale może jeśli trochę zaoszczędzimy, uda się kiedyś sprowadzić do Łodzi największych z wielkich. Pamiętam przecież czasy, gdy w Teatrze Wielkim występowali choćby Nicolai Gedda, Salvatore Licitra, Renato Bruson albo Stefania Bonfadelli. Było to jednak dawno i – poza występem Andrei Bocellego, który gościł u nas kilka lat temu – łódzcy miłośnicy opery nie mają wielu szans obcowania z gwiazdami na żywo.

[b]Czy miłośnicy tańca znajdą coś dla siebie w repertuarze?[/b]

O, już wkrótce wiele będzie się działo w tej dziedzinie. W maju przyszłego roku będziemy obchodzić dwudziestolecie Łódzkich Spotkań Baletowych. Zainaugurujemy przegląd w Teatrze Wielkim, który jest gospodarzem spotkań. Na inaugurację zaplanowaliśmy premierę „Jeziora łabędziego” Piotra Czajkowskiego. Będzie to spektakl z orkiestrą – to kolejna zmiana w naszym teatrze. Przez ostatnich kilka lat – czy to z powodu oszczędności, czy w efekcie hołdowania jakiejś dziwnej modzie – muzyka do spektakli baletowych była tu grana z taśmy. Postanowiliśmy to zmienić. Nie wyobrażam sobie, by muzyka na żywo nie towarzyszyła spektaklom, zwłaszcza tym klasycznym. Choreografem będzie bardzo w Łodzi lubiany Giorgio Madia – Włoch, który realizuje tu kolejną premierę.

Podczas przyszłorocznych Łódzkich Spotkań Baletowych będziemy gościć wiele świetnych zagranicznych zespołów. Z polskich proponujemy nasze, inauguracyjne przedstawienie oraz spektakle zespołu Ewy Wycichowskiej. Zaprosiliśmy gości z Hiszpanii, Izraela, Wielkiej Brytanii, Francji. Festiwal uświetni także występ Michaiła Barysznikowa. Pracujemy też nad programem imprez towarzyszących: wystaw, spotkań, odczytów, warsztatów baletowych, projekcji filmów o balecie. Jubileuszowe spotkania zapowiadają się więc bardzo atrakcyjne. W maju Łodzią zawładnie balet.

[b]A nowości operowe?[/b]

Mamy sporo planów, choć nie ogłaszamy ich jeszcze, dopóki wszystkiego nie potwierdzimy. Zawsze starałem się przygotowywać przedstawienia, które w Łodzi wcześniej nie były wystawiane. Jeśli jeszcze były to prapremiery polskie, tym lepiej. Na scenie Teatru Wielkiego można było więc obejrzeć m.in. polskie prapremiery „Echnatona” Philipa Glassa i „Dialogów karmelitanek” Francisa Poulenca. Przygotowywaliśmy także nigdy niewystawiane w powojennej Polsce przedstawienia, jak „Adrianę Lecouvreur” Francesca Cilei, którą na świecie grywa się często, a u nas jakoś nikt nie miał odwagi się zmierzyć z tym dziełem. Zrobiliśmy też polską prapremierę opery komicznej - lub, jak chcą inni, operetki, a nawet musicalu – „Kandyda” Leonarda Bernsteina. Od tego nurtu nie odejdziemy.

Oczywiście ważne są przedstawienia z tak zwanego żelaznego repertuaru – i ich nie zabraknie. Mamy także przedstawienia dla dzieci, jak „Dziadek do orzechów” szczególnie często grany w okresie świątecznym. Nie zapomnimy o lżejszym repertuarze – dla wielbicieli operetki stale grane będą dwa – trzy spektakle. Przygotowujemy kolejne premiery. Zaplanowana na przyszły sezon „Rusałka” Antonina Dvořáka, którą będzie dyrygował Łukasz Borowicz, również nigdy nie była wystawiana w Łodzi, a w Polsce bodaj tylko raz – w latach 50. lub 60. Wierzę, że ten spektakl będzie atrakcją nie tylko dla mieszkańców naszego miasta, ale że przyjadą nań do Łodzi melomani z całej Polski.

[b]Ma pan ambicje, by uczynić z Łodzi operową stolicę Polski?[/b]

Dlaczego nie? Ci, którzy operą się interesują, pewnie często będą do nas zaglądać. Na ciekawe spektakle jeździ się przecież do Warszawy, Krakowa ,Wrocławia albo Poznania. Nasze miasto i nasz teatr z powodzeniem też mogą być takimi punktami na kulturalnej mapie Polski, ale jedynie pod warunkiem przygotowywania atrakcyjnych, odważnych propozycji. Kiedyś spektakle Teatru Wielkiego w Łodzi należały do najlepszych w Polsce, teraz chcemy znów do tego doprowadzić.

[b]Na co więc warto będzie do Łodzi przyjechać?[/b]

Jeszcze w grudniu odbędzie się premiera „Czarodziejskiego fletu” Wolfganga Amadeusza Mozarta, kierownictwo muzyczne nad tym przedstawieniem sprawuje Łukasz Borowicz, reżyseruje Waldemar Zawodziński. Półtora miesiąca później ten reżyser – tym razem ze mną w roli kierownika muzycznego – przygotuje „Wolnego strzelca” Karola Marii Webera. A u schyłku sezonu, w maju, na sensację zapowiada się wspominana już premiera „Jeziora łabędziego” Piotra Czajkowskiego, bardzo dawno niegranego w Łodzi. W bieżącym repertuarze mamy też sporo ciekawych pozycji, choćby „Opowieści Hoffmanna” Jacquesa Offenbacha w reżyserii Giorgio Madii. To bardzo piękny, świetnie zrobiony spektakl z fantastyczną scenografią i olśniewającymi kostiumami.

[b]Kogo spodziewa się pan na najbliższych przedstawieniach w Teatrze Wielkim?[/b]

Mamy duże grono naszych stałych, wiernych bywalców - dystyngowanych znawców muzyki operowej. Z pewnością do miłośników opery należą także młodzi ludzie. Jeśli jednak do tej pory serwowano im repertuar na nie najwyższym poziomie wykonawczym i realizacyjnym albo niespecjalnie rozreklamowany, trudno się dziwić, że nie szturmowali kas. Ale spora grupa młodych ludzi regularnie przychodzi do opery. Pamiętam wieczór z łódzką młodzieżą akademicką po jednej z premier. Studenci zarzucali nas pytaniami na temat realizacji spektakli i historii opery. Zainteresowanie było takie, że spotkanie przeciągnęło się do 3 w nocy. Musimy się wiec otworzyć marketingowo na to środowisko, tak liczne w Łodzi. Jeśli będziemy umieli doń trafić, nie sądzę, by kiedykolwiek widownia świeciła pustkami. Opera jest wszak fascynująca – w dobrej realizacji muzyka, kostiumy, ruch, scenografia i światła łączą się w jedno oszałamiające widowisko.

[i]rozmawiała ab[/i]

[b]Rz: Czy łodzianie chętnie chadzają na spektakle operowe?[/b]

Teatr Wielki w Łodzi ma dużą tradycję i nasi stali bywalcy dobrze o tym wiedzą. Po objęciu kierownictwa teatru wspólnie z dyrektorem Markiem Szyjko uznaliśmy jednak, że każda produkcja w Teatrze Wielkim powinna być powyżej przeciętnego poziomu artystycznego. Postawiliśmy więc na jakość – przede wszystkim muzyczną – wystawianych w naszym teatrze spektakli. W związku z tym zapraszamy i będziemy zapraszać wybitne osobistości: dyrygentów, reżyserów, scenografów. Mam nadzieję, że uda nam się zachęcić nie tylko melomanów z naszego miasta, ale i z całej Polski. Może będą nas odwiedzać jak niegdyś, gdy do Łodzi przyjeżdżały do Teatru Wielkiego pociągi operowe z całej Polski.

Pozostało 90% artykułu
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Latający Potwór Spaghetti objawi się w Krakowie