Baloniki fantazji

Pamiętam z dzieciństwa taki obrazek: trzymam w garści sznurek. Patrzę, jak uczepiony na jego końcu kolorowy balonik unosi się w powietrzu. Cieszę się. Ale też czuję ogromny lęk. A jeśli ucieknie? Wyrwie się z zaciśniętej dłoni?

Publikacja: 05.11.2009 16:32

Wyrazista scenografia i czytelna fabuła sprawiają, że na przedstawienie „Wszystko lata, co ma skrzyd

Wyrazista scenografia i czytelna fabuła sprawiają, że na przedstawienie „Wszystko lata, co ma skrzydła”, mogą się wybrać nawet czterolatki

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

Byle tylko go nie wypuścić, powtarzam w duchu. To niemal traumatyczne doświadczenie – uśmiecha się na to wspomnienie Jakub Krofta, czeski reżyser. Zrealizował w Guliwerze spektakl o balonikach, które odfrunęły.

Opowieść ta bynajmniej nie jest smutna. Mimo że w przedstawieniu „Wszystko lata co ma skrzydła” kolorowe baloniki urywają się kilkakrotnie, wznoszą do góry i znikają gdzieś daleko na niebie.

Jednak bohaterowie, którzy je tracą, zamiast się martwić czy nawet płakać, postanawiają działać. Chcą swoje swoje ulotne marzenia odzyskać, więc podejmują awanturniczą wyprawę na Planetę Zagubionych Baloników. I przeżywają fantastyczną przygodę.

– Pokazujemy widzom, że dzięki wyobraźni można przenieść się w każde miejsce. A fantazja naprawdę dodaje skrzydeł – mówią twórcy.

Przedstawienie nie ma nic wspólnego ze znaną starszemu pokoleniu balladą Bułata Okudżawy o baloniku, który uciekł dziewczynce i którego nie mogła dogonić dziewczyna ani kobieta, ale po latach wrócił do staruszki. Reżyser Krofta chciał „tylko” pokazać dziecięce marzenia. Do współpracy zaprosił scenografa Marka Zákostelecký’ego. A także autora muzyki Vratislava Šrámka i oczywiście aktorów Guliwera.

W przedstawieniu łączącym klownadę, wizualizację i teatr lalkowy każdy element współtworzy atrakcyjną wyrazistą formę i zabawne scenki. To charakterystyczna cecha czeskich i słowackich realizacji: scenografia jest tu współbohaterem, inspiracją, czasem nawet punktem wyjścia zdarzeń, a nie tylko tłem. Dlatego tak ważny jest wspólny artystyczny język.

Jakub Krofta, syn znakomitego twórcy teatru lalek Josefa Krofty, wie to od dzieciństwa, spędzonego w kulisach słynnego Teatru Drak z Hradec Kralove. Teraz w Draku pracuje. Między innymi z Markiem Zákosteleckým, z którym często spotyka się na scenie także poza Czechami. W warszawskiej Lalce zrealizowali „Złotowłosą”.

Spektakl „Wszystko lata co ma skrzydła” grany jest bez słów. – Fantazja nie wymaga zdań – zapewnia reżyser. – Nie pierwszy raz rezygnuję na scenie z dialogu i do tej pory udawało mi się porozumieć z widownią. Można więc powiedzieć, że mam w tej kwestii doświadczenie – śmieje się.

Byle tylko go nie wypuścić, powtarzam w duchu. To niemal traumatyczne doświadczenie – uśmiecha się na to wspomnienie Jakub Krofta, czeski reżyser. Zrealizował w Guliwerze spektakl o balonikach, które odfrunęły.

Opowieść ta bynajmniej nie jest smutna. Mimo że w przedstawieniu „Wszystko lata co ma skrzydła” kolorowe baloniki urywają się kilkakrotnie, wznoszą do góry i znikają gdzieś daleko na niebie.

Pozostało 82% artykułu
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły