Zmarnowana komedia o życiu na kredyt

Słynny mediolański zespół przywiózł do Warszawy spektakl perfekcyjny, ale też nieznośnie tradycyjny

Aktualizacja: 21.11.2009 10:36 Publikacja: 21.11.2009 00:18

Udział Piccolo Teatro di Milano nadał odpowiednią rangę zorganizowanemu po raz pierwszy Spotkaniu Teatrów Narodowych. To w Europie jedna z najważniejszych scen wśród tych, które z racji swego dorobku i rangi korzystają z opieki państwowego mecenatu.

Mediolański teatr zasługuje na to, bo obowiązują w nim najwyższe profesjonalne standardy. Czy jednak dążenie do artystycznej doskonałości nie staje się ważniejsze od potrzeby tworzenia spektakli poruszających współczesnego widza? Pytanie to towarzyszyło mi cały czas, gdy oglądałem „Trylogię letniskową” na scenie gospodarza Spotkania – Teatru Narodowego w Warszawie.

Zestaw trzech sztuk Carlo Goldoniego okazał się zaskakująco aktualny. Mistrz włoskiej komedii pokazał ludzi żyjących na kredyt, dla których najważniejsze stają się kupno nowego modnego stroju i wyjazd na kosztowne wakacje. W końcu jednak przychodzi czas regulowania rachunków. Wtedy trzeba zwrócić dług z odsetkami, a często także zapłacić znacznie więcej. Jeden z bohaterów godzi się na związek z kobietą, która nie darzy go uczuciem, bo to jedyny sposób ratunku przed bankructwem.

15 aktorów z Mediolanu grało naprawdę bezbłędnie. Każdy, niezależnie od tego, czy otrzymał pierwszoplanowe zadanie czy też musiał się zadowolić rolą służącego, potrafił wykorzystać szansę, by stworzyć charakterystyczną postać. Wszyscy wiedzą, jak prowadzić dialog, akcentować w nim puenty lub nadać znaczenie pauzie.

Reżyser Toni Servillo umiejętnie zróżnicował tempo akcji. Gdy śledzimy gorączkowe przygotowania do wyjazdu na wakacje, kolejne perypetie nadają spektaklowi rytm niemal burleskowy. Gdy zaś bohaterowie oddają się letniskowemu lenistwu, rozmowy toczą się powolnie.

To spektakl, w którym należy podziwiać aktorską i reżyserską perfekcję, ale nie wzbudza żywszych emocji. W takim inscenizacyjnym ujęciu „Trylogia letniskowa” stała się zbiorem warsztatowych etiud oraz galerią rodzajowych typów z XVIII-wiecznej komedii. A przecież tekst zasługuje na coś więcej.

Wystarczyłoby bowiem zdjąć historyczny kostium i Goldoni stałby się autorem współczesnym. Dla narodowej sceny, jaką jest Piccolo Teatro di Milano, taki zabieg wydaje się jednak nadmiernie ryzykowny.

Udział Piccolo Teatro di Milano nadał odpowiednią rangę zorganizowanemu po raz pierwszy Spotkaniu Teatrów Narodowych. To w Europie jedna z najważniejszych scen wśród tych, które z racji swego dorobku i rangi korzystają z opieki państwowego mecenatu.

Mediolański teatr zasługuje na to, bo obowiązują w nim najwyższe profesjonalne standardy. Czy jednak dążenie do artystycznej doskonałości nie staje się ważniejsze od potrzeby tworzenia spektakli poruszających współczesnego widza? Pytanie to towarzyszyło mi cały czas, gdy oglądałem „Trylogię letniskową” na scenie gospodarza Spotkania – Teatru Narodowego w Warszawie.

Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły