Genialne przedstawienie „Lunatyków” oraz „Damy z jednorożcem” to wysoko zawieszona przez Krystiana Lupę poprzeczka dla inscenizacji
Hermanna Brocha. Przygotował nas na uczestnictwo w wielogodzinnym hipnotycznym transie. Tymczasem po obejrzeniu inscenizacji „Oczarowania” Marka Fiedora można by sądzić, że Broch pisał nie głęboko filozoficzne traktaty, lecz niezbyt odkrywcze sztuki obyczajowe.
„Oczarowanie”, z wcześniejszych redakcji znane jako „Kusiciel”, jest opowieścią wielowątkową. Zaczyna się przybyciem do małej wioski Mariusza, tajemniczego nieznajomego, który siecią intryg i misternych zabiegów próbuje podporządkować sobie mieszkańców. By tego dokonać, bezwzględnie i cynicznie wykorzystuje ludzkie ułomności. W swych działaniach jest zadziwiająco skuteczny, ponieważ niewielu ludzi jest w stanie stawić mu czoła.
Utwór Brocha traktowany był jako wyraźne ostrzeżenie przed systemem totalitarnym. Dziś może być odczytany bardziej uniwersalnie, np. jako opowieść o rozpadzie świata dotychczasowych wartości.
Mariusz (Janusz Stolarski), pojawiając się w małej wiosce, kwestionuje zastany w niej naturalny porządek rzeczy. Uosabiają go Matka Gisson (Irena Jun) oraz Doktor (Aleksander Bednarz). Ona reprezentuje ludową mądrość, on – racjonalizm. Porte-parole pisarza jest tu Wethy (Jacek Król), zwalczany przez Mariusza konstruktor radia. Jako człowiek postępu, „zwrócony ku przyszłości”, stanie się pierwszą ofiarą.