Tytułowy Tomcio wsiada w swoją łódeczkę-łupinkę i wyrusza na morze. Marzy mu się przygoda... W czasie drogi czeka go wiele nieoczekiwanych spotkań, m.in. ze Śpiącą Królewną, która musi przespać 100 lat, bo nie chciała sprzątać, i pewnym siebie zbójem Madejem.
Wielkim atutem spektaklu jest scenografia autorstwa Jerzego Rudzkiego. Jej trzon stanowi spora drewniana beczka. Dodane do niej patchworkowe płachty w jednej chwili tworzą okrętowe żagle. I oto mamy statek-łupinkę Paluszka.
Wystarczy jednak moment, by beczka zmieniła się np. w sypialnię księżniczki albo.... groźnego Madeja. Na postać zbója składają się: wspomniana wcześniej beczka, czarny skórzany korpus, dwie ręce, para nóg i dwie głowy-maski, które poruszają aktorzy. Równie sprawnie radzą sobie oni z mniejszymi lalkami. Sami też się wcielają w bohaterów.
Sympatyczne postaci (nawet trzymetrowy drab budzi całkiem miłe skojarzenia... ze szmacianą lalką), pomysłowa scenografia w przyjaznych pastelowych kolorach, a także rytmiczne piosenki do muzyki Krzesimira Dębskiego powinny spodobać się dzieciom.
– „Tomcio Paluszek“ wyreżyserowany przez Witolda Mazurkiewicza to przedstawienie o tym, jak być sobą. Główny bohater staje się odważny, Królewna przestaje być kapryśna i samolubna, a zbój Madej okazuje nie taki straszny – czytamy w zapowiedzi.