Jubileuszową edycję festiwalu Bartłomieja Ostapczuka otworzy "Osąd", najnowsza premiera Wrocławskiego Teatru Pantomimy. Spektakl jest tryptykiem, w którym dwaj wielcy twórcy teatru plastycznego Jerzy Kalina i Leszek Mądzik, a także młody reżyser Paweł Passini odnoszą się do tematu Sądu Ostatecznego.
– Jest pewnym paradoksem, że przez 40 lat pracy w swoim teatrze robiłem wszystko, by "zniszczyć" aktora – mówi "Rz" Leszek Mądzik. – Sprowadzić go do formy rzeźby. Ekwiwalentu szukałem w przedmiocie, natężeniu światła, przestrzeni.
Twórca Sceny Plastycznej KUL twierdzi, że obecny "powrót do człowieka" jest nowym kierunkiem jego artystycznych poszukiwań.
– To było wyzwanie, które na początku przyjąłem z niepokojem i lękiem, ale potem bardzo chciałem się z nim zmierzyć. Stworzyć opowieść, w której człowiek i jego ciało są najbardziej istotne. Najbardziej inspirowało mnie malarstwo Caravaggia, jego sposób oświetlenia ciała człowieka. Spektakl po raz pierwszy rozgrywa się w pionie. Występuje w nim wyraźna opozycja Ziemia – Niebo. Idąc ku górze, pozbywamy się tego, co w dużym uproszczeniu nazywamy grzechem. Czegoś, co nie daje szansy na czyste sumienie. Podkreślając ogromne zaangażowanie całego zespołu wrocławskiej pantomimy, chciałbym szczególnie wyróżnić wielką pracę Marka Oleksego, cenionego ucznia Henryka Tomaszewskiego, który w tej opowieści odgrywa szczególną rolę.
– Punktem wyjścia mojej inscenizacji "Sąd idzie" było przekonanie, że los człowieka składa się z nieustających osądów – mówi Jerzy Kalina. – Już po urodzeniu, kiedy wybiera się nam imię, przypisuje się nas do konkretnego świata religii i kultury, dokonuje się osądu, na który nie mamy wpływu. Potem całe życie poddawani bywamy sądom i osądom, aż do czasu, kiedy pojawi się ten ostateczny. W mojej opowieści chętnie odwoływałem się do doświadczeń innych artystów.