Reżyser Paweł Passini postawił sobie ambitne zadanie. Chciał przypomnieć fenomen Antonina Artauda, jednego z najbardziej niezwykłych i kontrowersyjnych twórców światowego teatru. Postanowił zajrzeć do świata artysty, który na początku XX wieku teatr porównywał z rytuałem, a inspiracji szukał w kulturze Dalekiego Wschodu.
Była więc szansa nie tylko powrotu do źródeł tej sztuki, ale i do idei teatru totalnego, który powinien hipnotyzować widza, angażującego się aktywnie w widowisko. Koncepcje Artauda wywarły wszak ogromny wpływ na takich twórców, jak Tadeusz Kantor, Jerzy Grotowski, Werner Schwab czy Sarah Kane.
Inspiracją dla spektaklu „Artaud sobowtór i jego teatr" w Teatrze Studio była znakomita książka Leszka Kolankiewicza „Święty Artaud". Passini wykorzystał też fragmenty listów swego bohatera, pisanych w ostatnim okresie życia w szpitalach psychiatrycznych.
Reżyser rozpisał Artauda na kilka postaci, a właściwie, jak zaznaczył, kilka jaźni. Z zawieszonego nad sceną koła obserwuje spektakl nad-Artaud, w tej roli – mim Marek Oleksy, legendarny uczeń Henryka Tomaszewskiego. Może on wyobrażać Boga, który patrzy na nas z góry, ale i człowieka uwikłanego w świecie, z którego nie ma wyjścia.
W spektaklu pojawia się wiele obrazów związanych bezpośrednio z życiem Artauda. Są sceny jego szpitalnych przesłuchań, jest epizod z filmu niemego „Męczeństwo Joanny d'Arc" C. T. Dreyera z Marią Falconetti, w którym Artaud w roli nauczyciela Jeana Massieu odniósł aktorski sukces. Są odniesienia do teatru Grotowskiego, a nawet cytaty z Konrada Swinarskiego.