Decyzja Rady Warszawy zapadła w środę późno w nocy, po ostrej wymianie zdań między samorządowcami.
– To kolejny krok do zabijania teatru w stolicy – oceniali radni lewicy przeciwni łączeniu placówek. Radny Andrzej Golimont zwrócił uwagę, że wśród aktorów przyjęło się już określenie „Sloboplex" na teatralny konglomerat pod wodzą Tadeusza Słobodzianka. – Sloboplex jak multiplex, czyli coś dla mas, niekoniecznie na dobrym poziomie – wyjaśniał radny SLD.
Radni PO próbowali bronić decyzji. – Nawet teraz w kuluarach słyszałem opinie radnych, że miejskich teatrów jest w Warszawie za dużo, więc właśnie łączymy dwa w jeden, co pozwoli m.in. zmniejszyć koszty – ripostowała szefowa rady miasta Ewa Malinowska-Grupińska (PO).
Teatr Na Woli przestanie istnieć jednak tylko formalnie. Od października stanie się Średnią Sceną Teatru Dramatycznego. I to tu zespół będzie mógł grać na wypadek remontu Dużej Sceny w Pałacu Kultury i Nauki. Będzie też współpracował z Laboratorium Dramatu, założonym blisko 10 lat temu przez Słobodzianka. Formalnie Laboratorium nie będzie włączone uchwałą rady w tę instytucję.
– Ale Dramatyczny może współpracować na zasadzie umowy z fundacją prowadzącą Laboratorium, tak jak to do tej pory robił Teatr Na Woli – wyjaśnia szef miejskiego Biura Kultury Marek Kraszewski.