Zakazana powieść o dwóch totalitaryzmach

Głośny spektakl „Życie i los" w realizacji Lwa Dodina pokaże TVP Kultura. Premiera o godz. 20.30 we wtorek - pisze Małgorzata Piwowar.

Aktualizacja: 06.05.2014 17:18 Publikacja: 06.05.2014 16:51

Życie i los

Życie i los

Foto: TVP Kultura

Przedstawienie zarejestrowane zostało w Małym Teatrze Dramatycznym – Teatru Europy w Petersburgu. Prawie czterogodzinną adaptację powieści Wasilija Grossmana, uznawanej za jedno z najważniejszych dzieł literatury rosyjskiej, mogli oglądać widzowie ubiegłorocznego festiwalu teatru rosyjskiego „Da! Da! Da!" w Teatrze Narodowym w Warszawie.

Kilkusetstronnicowe dzieło Grossmana napisane w 1959 roku, z zakazem wydania w Rosji, zostało opublikowane dopiero w 1984 roku w Szwajcarii, ponad 20 lat po śmierci pisarza. (W Polsce ukazało się nakładem W.A.B. W 2009 r.). Dramatyczna wymowa moralnych rozrachunków pisarza z historycznymi doświadczeniami swojego kraju nie podobała się władzom. Powieść stawiana jest obok „Archipelagu Gułag" Sołżenicyna jako jedna z najważniejszych prób nakreślenia obrazu totalitaryzmu nazistowskich Niemiec i stalinowskiego ZSRR.

Grossman postawił je na równi w swej wielkiej epickiej epopei. Powieść jest wielowątkową historią rozpoczynającą się latem 1942 roku, a jej bohaterami kilka dziesiątków Rosjan, Niemców, Żydów i Ukraińców, których losy splata wojna i jej następstwa. W interpretacji Dodina „Życie i los" jest opowieścią o dziejach jednej rodziny (w powieści jest to także wątek wiodący), Wiktora Sztruma, radzieckiego fizyka jądrowego pochodzącego z żydowskiej rodziny.

Nie chce on podpisać dokumentów fałszywie oskarżających jego kolegę. Ale pewnego dnia musi wybierać: albo wierność swoim ideałom, albo śmierć...Ale to zaledwie początek opowieści...

Oglądając spektakl Dodina nie sposób oprzeć się wrażeniu, że najważniejsze dla niego było streszczenie historii, czy raczej po prostu opowiedzenie jej. Jako autor adaptacji i reżyser usunął się w cień wobec okazałego fresku dziejowego. Teatr odgrywa tu rolę pośrednika jedynie między literaturą, a widzem, który nie miał okazji zapoznania się z „Zyciem i losem" Grossmana.

„Czasami można odnieść wrażenie, że Dodin-obywatel pokonał Dodina-artystę" – napisał recenzent rosyjskiego dziennika „Gazeta". I trudno się z nim nie zgodzić. Trudno też odmówić racji Dodinowi, bo zrealizowany w 2009 roku spektakl został obsypany nagrodami, oklaskiwany był gorąco m.in. we Francji. Dziś mogłoby się okazać, że jego wystawienie nie jest oczywiste. Pokazane zostaje polskim widzom, też przecież, w specyficznym czasie.

We wtorek TVP Kultura pokaże pierwszą część spektaklu, za tydzień – część druga

Małgorzata Piwowar

Przedstawienie zarejestrowane zostało w Małym Teatrze Dramatycznym – Teatru Europy w Petersburgu. Prawie czterogodzinną adaptację powieści Wasilija Grossmana, uznawanej za jedno z najważniejszych dzieł literatury rosyjskiej, mogli oglądać widzowie ubiegłorocznego festiwalu teatru rosyjskiego „Da! Da! Da!" w Teatrze Narodowym w Warszawie.

Kilkusetstronnicowe dzieło Grossmana napisane w 1959 roku, z zakazem wydania w Rosji, zostało opublikowane dopiero w 1984 roku w Szwajcarii, ponad 20 lat po śmierci pisarza. (W Polsce ukazało się nakładem W.A.B. W 2009 r.). Dramatyczna wymowa moralnych rozrachunków pisarza z historycznymi doświadczeniami swojego kraju nie podobała się władzom. Powieść stawiana jest obok „Archipelagu Gułag" Sołżenicyna jako jedna z najważniejszych prób nakreślenia obrazu totalitaryzmu nazistowskich Niemiec i stalinowskiego ZSRR.

Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Teatr
Latający Potwór Spaghetti objawi się w Krakowie