Przedstawienie zarejestrowane zostało w Małym Teatrze Dramatycznym – Teatru Europy w Petersburgu. Prawie czterogodzinną adaptację powieści Wasilija Grossmana, uznawanej za jedno z najważniejszych dzieł literatury rosyjskiej, mogli oglądać widzowie ubiegłorocznego festiwalu teatru rosyjskiego „Da! Da! Da!" w Teatrze Narodowym w Warszawie.
Kilkusetstronnicowe dzieło Grossmana napisane w 1959 roku, z zakazem wydania w Rosji, zostało opublikowane dopiero w 1984 roku w Szwajcarii, ponad 20 lat po śmierci pisarza. (W Polsce ukazało się nakładem W.A.B. W 2009 r.). Dramatyczna wymowa moralnych rozrachunków pisarza z historycznymi doświadczeniami swojego kraju nie podobała się władzom. Powieść stawiana jest obok „Archipelagu Gułag" Sołżenicyna jako jedna z najważniejszych prób nakreślenia obrazu totalitaryzmu nazistowskich Niemiec i stalinowskiego ZSRR.
Grossman postawił je na równi w swej wielkiej epickiej epopei. Powieść jest wielowątkową historią rozpoczynającą się latem 1942 roku, a jej bohaterami kilka dziesiątków Rosjan, Niemców, Żydów i Ukraińców, których losy splata wojna i jej następstwa. W interpretacji Dodina „Życie i los" jest opowieścią o dziejach jednej rodziny (w powieści jest to także wątek wiodący), Wiktora Sztruma, radzieckiego fizyka jądrowego pochodzącego z żydowskiej rodziny.
Nie chce on podpisać dokumentów fałszywie oskarżających jego kolegę. Ale pewnego dnia musi wybierać: albo wierność swoim ideałom, albo śmierć...Ale to zaledwie początek opowieści...
Oglądając spektakl Dodina nie sposób oprzeć się wrażeniu, że najważniejsze dla niego było streszczenie historii, czy raczej po prostu opowiedzenie jej. Jako autor adaptacji i reżyser usunął się w cień wobec okazałego fresku dziejowego. Teatr odgrywa tu rolę pośrednika jedynie między literaturą, a widzem, który nie miał okazji zapoznania się z „Zyciem i losem" Grossmana.