Ukochane dziecko Jurandota

Teatr syrena. Programem „Powróćmy jak za dawnych lat” zespół uczci w sobotę 60-lecie obecności w stolicy. Usłyszymy piosenki Jerzego Jurandota, założyciela sceny

Aktualizacja: 13.12.2007 03:37 Publikacja: 13.12.2007 03:36

Ukochane dziecko Jurandota

Foto: archiwum teatru syrena

To właśnie dla tej sceny pisali m.in.: Tuwim, Słonimski, Wiech, Brzechwa, Marianowicz, Gozdawa, Stępień i wielu innych młodszego pokolenia, choćby Załucki i Tym. W zespole znalazły się takie gwiazdy, jak Bielicka, Kwiatkowska, Dymsza, Krukowski, Korsakówna, Rudzki, Łazuka, Brusikiewicz, Janowska i Kłosowski. Jedną z pierwszych była Stefania Grodzieńska, artystka estrady, pisarka, która dla „Rzeczpospolitej” wspomina początki sceny.

– Przez całą wojnę żyliśmy myślą, by stworzyć w Warszawie teatr dla Fryderyka Jarosy’ego, gwiazdy międzywojennych warszawskich kabaretów, wybitnego reżysera, ulubieńca publiczności. Fryderyk mieszkał u nas w czasie okupacji, był naszym przyjacielem i nauczycielem. Po powstaniu warszawskim trafił do obozu koncentracyjnego Buchenwald, a po wojnie wyjechał do Anglii. Jurandot i Grodzieńska mieli nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkają. Tymczasem pomysł utworzenia teatru satyrycznego zyskiwał nowych zwolenników.

– Kiedy byliśmy w Lublinie – opowiada Stefania Grodzieńska – podszedł do nas młody człowiek i patrząc na Jurandota, zapytał: „Dyrektorze, słyszałem, że tworzy pan teatr, więc zapewne potrzebny będzie panu młody i zdolny aktor?”. „Tak – odpowiedział mój mąż. – Więc ma go pan przed sobą” – odrzekł energiczny, pełen uroku młodzian, a był nim Edward Dziewoński, późniejszy twórca słynnego kabaretu Dudek. Dziewoński okazał się prawdziwym skarbem. Nie tylko jako aktor. Był fantastycznym organizatorem, Potrafił załatwić sprawy nie do załatwienia. Żadnemu urzędnikowi nie dał się spławić.

Jurandot, wiedząc, że Warszawa jest zbombardowana, postanowił utworzyć zespół w Łodzi. Oprzeć go na artystach przedwojennego legendarnego Cyrulika Warszawskiego oraz zaprosić do współpracy zdolną młodzież. Tę ostatnią podsyłał mu Janusz Minkiewicz.

– Janusz, świetny satyryk i nasz przyjaciel, miał słabość do alkoholu i kobiet – wspomina Stefania Grodzieńska. – Kiedy więc podczas jednej z rozmów zaprotegował nam jedną „piekielnie zdolną kuzyneczkę”, patrzyliśmy na niego z uśmiechem. Pojawiła się jednak dziewczyna, która spodobała się od pierwszego wejrzenia. Energiczna, fajna, pełna humoru, zobaczyliśmy, że wszystko umie. Nazywała się Alina Janowska. Była najmłodsza z nas wszystkich. A w zespole przedwojenne gwiazdy i sporo młodzieży.

„Gdzie widzi pan miejsce dla swego teatru?” – zapytał Jurandota jakiś łódzki urzędnik. „Tam, gdzie jest hotel Grand” – odpowiedział mąż. „Chce pan zburzyć hotel?” – zapytał z przerażeniem urzędnik. „Nie, chcę tam grać na pierwszym piętrze, w miejscu, gdzie nic się nie dzieje” – uspokoił go Jurandot. I tak się stało. Trzeba było tylko przebudować dawne gabinety, w których carscy oficerowie zabawiali się z panienkami. Lustra z nieprzyzwoitymi napisami po rosyjsku w pomieszczeniach przyszłej szatni postanowiliśmy jednak zostawić na pamiątkę. Premierę dali 5 lipca 1945 roku. Wcześniej dyrektor ogłosił konkurs na nazwę placówki.

– Laureatką została nasza scenografka Krystyna Wolińska – dodaje Stefania Grodzieńska. – Nazwa wszystkim przypadła do gustu, bo z jednej strony kojarzyła się z syrenami fabrycznymi Łodzi, a z drugiej z herbem stolicy. Zwyciężczyni w nagrodę mogła zamówić kawę i dwa ciastka w Grand Hotelu na koszt dyrektora teatru.

Spektakle Syreny w Łodzi cieszyły się wielkim powodzeniem. Jerzy Jurandot jednak wciąż myślał o przenosinach do Warszawy. Rozpoczęły się one w 1947 roku. Twórca teatru znalazł przy ul. Litewskiej 3 dawną siedzibę tatersalu, czyli budynek, w którym mieściły się ujeżdżalnia i wypożyczalnia koni wierzchowych oraz ekwipaży dla przedwojennego high life’u do przejażdżek po alejach łazienkowskich. Na miejscu dawnego maneżu powstała sala teatralna, w podziemiach zaś, zamiast boksów końskich, garderoby aktorów.

Scena nieźle funkcjonuje już od 60 lat. Dorobiła się kolejnych gwiazd i wciąż może liczyć na sympatię nie tylko warszawiaków.

Strona internetowa teatruwww.teatrsyrena.pl

W jubileuszowej rewii „Powróćmy jak za dawnych lat” w reżyserii Krzysztofa Jaślara największe szlagiery Jerzego Jurandota pojawią się we współczesnych interpretacjach. „Nie kochać w taką noc to grzech”, „Ada to nie wypada”, „Walczyk Warszawy”, „Wio, koniku”, „Ballada o jednej Wiśniewskiej”, „Jest taki jeden skarb” i wiele innych zaśpiewają m.in. Hanna Śleszyńska, Izabella Olejnik, Katarzyna Zielińska, Zbigniew Zamachowski, Jacek Pluta, Wojciech Malajkat, Piotr Polk, i grupa MoCarta.

To właśnie dla tej sceny pisali m.in.: Tuwim, Słonimski, Wiech, Brzechwa, Marianowicz, Gozdawa, Stępień i wielu innych młodszego pokolenia, choćby Załucki i Tym. W zespole znalazły się takie gwiazdy, jak Bielicka, Kwiatkowska, Dymsza, Krukowski, Korsakówna, Rudzki, Łazuka, Brusikiewicz, Janowska i Kłosowski. Jedną z pierwszych była Stefania Grodzieńska, artystka estrady, pisarka, która dla „Rzeczpospolitej” wspomina początki sceny.

– Przez całą wojnę żyliśmy myślą, by stworzyć w Warszawie teatr dla Fryderyka Jarosy’ego, gwiazdy międzywojennych warszawskich kabaretów, wybitnego reżysera, ulubieńca publiczności. Fryderyk mieszkał u nas w czasie okupacji, był naszym przyjacielem i nauczycielem. Po powstaniu warszawskim trafił do obozu koncentracyjnego Buchenwald, a po wojnie wyjechał do Anglii. Jurandot i Grodzieńska mieli nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkają. Tymczasem pomysł utworzenia teatru satyrycznego zyskiwał nowych zwolenników.

Pozostało 80% artykułu
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły
Teatr
Latający Potwór Spaghetti objawi się w Krakowie
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Teatr
„VHS”, czyli zobaczcie samych siebie na kasetach wideo z czasów van Damme'a