Dawno, dawno, dokładnie 115 lat temu w weimarskiej Operze Dworskiej odbyła się premiera operowej baśni...
Adelheid Wette, młodsza siostra Engelberta Humperdincka, opracowała inscenizację znanej baśni braci Grimm pt. „Jaś i Małgosia” i poprosiła brata o skomponowanie muzyki. Utwór, który w zamyśle miał być rodzinną zabawą, przerodził się w operę wymagającą solistów o dobrych głosach i dużej orkiestry. Pierwsze wykonanie „Hänsel und Gretel”, jak po niemiecku nazywają się bohaterowie utworu, poprowadził w Weimarze sam Richard Strauss.
Chociaż Humperdinck komponował „Jasia i Małgosię” pod wpływem Ryszarda Wagnera, którego asystentem był w Bayreuth w pracy nad „Parsifalem”, w warstwie muzycznej zachował lekkość i wdzięk ludowej opowiastki. Z drugiej strony język muzyczny jest tu niezwykle wyrafinowany. Dlatego poruszająca dziecięcą wyobraźnię bajkowa historia zachwycić może każdego melomana, niezależnie od wieku.
Nowa wersja „Jasia i Małgosi”, przygotowana z rozmachem w Operze Novej, ma szansę stać się wydarzeniem. Spektakl reżyseruje znany twórca przedstawień dziecięcych i młodzieżowych Cezary Domagała, choreografia jest dziełem Marka Zajączkowskiego, a scenografię zaprojektowała Małgorzata Szydłowska.
– Kiedy przeczytałem oryginalny tekst opery Humperdincka, uświadomiłem sobie nawet nie to, że bajka trąci myszką. Ta opowieść dziś czytana wprost może przyprawić o zawał – mówi Roman Kołakowski, autor nowego przekładu libretta. – Bo cóż mamy w oryginale? Ojciec alkoholik terroryzuje wszystkich w rodzinie i bije przygotowaną specjalnie do tego lagą. Para głównych bohaterów, Jaś i Małgosia, to rodzeństwo żyjące w bardzo bliskim, niemal kazirodczym związku. Ojciec wypędza dzieci w nocy do lasu, a więc nie wywiązuje się z podstawowych obowiązków rodzicielskich. Skrzat narkoman, którego spotykają w lesie, potajemnie zwabia ich i usypia za pomocą maku i innych ziół. Do tego dochodzi Baba-Jaga uprawiająca kanibalizm. Gdyby wszystko potraktować wprost, dziś ta opowieść byłaby dozwolona powyżej 21. roku życia. To już nie jest kwestia poprawności politycznej, tylko absolutnie zmienionych realiów i poczucia estetyki. Starając się więc nie tracić nic z barwności bajki, chciałem mimo wszystko pokazać rodziców, którzy kochają dzieci, a całość się rozgrywa w sferze wyobraźni.