Szekspirowskie przedstawienie Warlikowskiego jeszcze przed premierą w TR Warszawa w 2003 r. wywołało wielkie poruszenie. Janusz Gajos zrezygnował z roli Prospera, a z jego wywiadu dla „Rz” wynikało, że powstaje spektakl o Jedwabnem.
Ale Warlikowski, choć zawsze angażował się w dyskusje o Polsce, to nigdy w doraźny sposób. Również „Burza” pokazała jego mistrzostwo w otwieraniu klasycznych sztuk na współczesność. Nie naginając tekstu do naszych realiów, stworzył niezwykle drapieżny spektakl. Można było w nim rozpoznać dramat zdradzonego i cudem ocalonego polskiego Żyda, który dojrzał do wybaczenia. Ale Warlikowski przedstawił też niezwykle krytyczną wizję Polski od czasu stanu wojennego, kiedy w zdradziecki sposób zabito suwerenność narodu, a jego charyzmatyczni przywódcy i autorytety musieli ustąpić kreaturom spragnionym władzy.
Tak można zinterpretować zamach stanu Antonia (Andrzej Chyra), który podstępnie przejął rządy w Mediolanie i skazał brata Prospera na los życiowego rozbitka. Do spotkania braci przy stole – u Warlikowskiego nie jest on okrągły, lecz kwadratowy! – dochodzi po latach, gdy mędrzec i filozof, wspaniale grany przez Adama Ferencego, podstępem sprowadza podróżujący mediolański dwór na swoją wyspę.
U Szekspira jest katastrofa morska, u Warlikowskiego oglądamy w kadłubie roztrzaskanego odrzutowca polityków, którzy stali się biznesmenami. Próbuje zabawiać ich Błazen Gonzalo i trudno nie rozpoznać w nim Adama Michnika. Grający go Lech Łotocki mówi dokładnie w taki sam sposób jak dawna legenda opozycji, która poprzez prywatne relacje z postkomunistami próbowała wpłynąć na ich politykę. A skończyło się aferą Rywina i komisją specjalną, którą mogliśmy oglądać bezpośrednio przed premierą.
Warlikowski nie pozostawia złudzeń: każdy, nawet ideowy reformator, choćby chciał jak najlepiej, w gronie zawodowych politykierów może się narazić co najmniej na śmieszność.Gdy ogląda się telewizyjną realizację spektaklu, jeszcze wyraźniej widać, że Warlikowski pokazał czas wychodzenia Polski z dziejowej zamrażarki, jaką był dla nas komunizm.