Głosem sięgnąć nieba

Skoro na zamkowym dziedzińcu zaśpiewał Jose Carreras, mogą to również uczynić inni. Tak narodziły się w Szczecinie wokalne rywalizacje nawiązujące do starej, średniowiecznej tradycji.

Publikacja: 26.05.2009 16:53

Bogusław Bidziński, zwycięzca Turnieju Tenorów w 2007 r.

Bogusław Bidziński, zwycięzca Turnieju Tenorów w 2007 r.

Foto: Rzeczpospolita

Słynny Hiszpan przyjechał na zaproszenie Opery na Zamku w 1993 r., w okresie swej największej sławy, gdy koncerty trzech tenorów (Jose Carreras, Placido Domingo, Luciano Pavarotti) elektryzowały miliony słuchaczy. Świat opanowała moda na wokalne popisy, na wpół poważne, na wpół żartobliwe, dzięki którym muzyka operowa zyskała masową widownię.

Wśród męskich głosów najpopularniejsi są tenorzy. – Opera, która nie ma za bohatera tenora, nie odnosi sukcesu u publiczności – tłumaczył w jednym z wywiadów dyr. Warcisław Kunc. – Jest coś dziwnego w historii i rozwoju muzyki, że tak naprawdę zachwycał zawsze głos wysoki. Ale też przecież chcemy budować jak najwyższe budynki. 75 pięter wzwyż, a nie 75 w dół. Łapanie tej góry postrzegamy w kategorii chwytania nieba. W dole jest piekło.

Pierwszy szczeciński turniej odbył się w 1994 r., Następny dopiero sześć lat później. Od tego momentu impreza odbywa się już regularnie co roku, w czerwcu czeka nas jej jedenasta edycja. Turniej tenorów nawiązuje do przypominających turnieje rycerskie średniowiecznych rywalizacji, w których śpiewacy konkurowali o jak najlepsze wykonanie pieśni. Zwyczaj ten rozpowszechnił się przede wszystkim w Niemczech za sprawą tzw. meistersingerów – zrzeszonych w bractwach śpiewaczych poetów i twórców melodii. Ich przebieg odtworzył Richard Wagner w swych dramatach „Śpiewacy norymberscy” i „Tannhäuser”.

W Szczecinie nie ma średniowiecznych kostiumów, ale kultywowane są dawne zwyczaje. Każdy tenor losuje przed występem damę swego serca spośród pań na widowni. Laureata wybiera publiczność, specjalną nagrodę otrzymuje też jego dama.

To nie jest turniej gwiazdorów, ci nie potrzebują już albo też unikają takich rywalizacji. W szczecińskim turnieju w szranki stają przede wszystkim młodzi artyści, ale często z niemałym już dorobkiem. Wystarczy zresztą spojrzeć na listę dziesięciu zwycięzców. Otwiera ją triumfator pierwszego turnieju z 1994 r. Rosjanin Valery Kostin, który wówczas związany był z polskimi teatrami, potem ruszył na Zachód, by tam robić karierę. W Szczecinie zwyciężali m.in. Sylwester Kostecki, Tomasz Kuk, Paweł Skałuba, Adam Zdunikowski czy Dariusz Stachura – obecnie najważniejsi śpiewacy polskich scen. W 2007 r. najlepszy okazał się Bogusław Bidziński, Polak od kilku sezonów na stałe związany z Operą w Zurychu. W ub. roku sukces odniósł Rumun Teodor Ilincai, gdyż turniej stał się już imprezą międzynarodową.

Publiczność bardzo polubiła te koncerty, bo można na nich posłuchać największych operowych hitów. Każdy uczestnik musi wykonać jedną arię oraz jedną pieśń i niemal wszyscy wybierają tzw. efektowne numery wokalne. Zawsze jest zatem aria z „Pajaców”, fragment z „Toski”, „Cyganerii” lub „Napoju miłosnego”, nie może też zabraknąć „Wróć do Sorrento” czy „Granady”. Największe jednak hity – aria „La donna é mobile” czy „Wróć do Sorrento” – zastrzeżone są do wspólnego śpiewania na finał.

Turnieje nie przypominają konkursów wokalnych, na których na przykład każdy uczestnik nie może pominąć muzyki Mozarta. Jej interpretacja jest wbrew pozorom bardzo trudna, a publiczność nie zawsze potrafi docenić niezbędną finezję wokalną. Na turnieju sukces może zapewnić raczej efektowne zaśpiewanie mocnym, pewnym głosem wysokiego „c”, bo przecież chodzi o to, aby sięgnąć nieba.

W tegorocznym XI Wielkim Turnieju Tenorów postanowiło wystartować 11 artystów. Są oczywiście Polacy: Szymon Jędruch, Tadeusz Szlenkier i Piotr Rafałko, oraz dwaj ukraińscy tenorzy – Pavlo Tołstoj, solista Opery Nova w Bydgoszczy, i Taras Ivaniv współpracujący z Operą Wrocławską. To niejedyni zagraniczni goście, na dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich zaśpiewają także: Jan Vaculik ze Słowacji, Włoch Fabio Buoncore, Marius Manea i Vlad Mirita z Rumunii, Plamen Papazikow z Bułgarii oraz jeszcze jeden przedstawiciel Ukrainy Serhii Skochelias.

[i]XI Wielki Turniej Tenorów. 27 czerwca, godz. 20.30[/i]

Słynny Hiszpan przyjechał na zaproszenie Opery na Zamku w 1993 r., w okresie swej największej sławy, gdy koncerty trzech tenorów (Jose Carreras, Placido Domingo, Luciano Pavarotti) elektryzowały miliony słuchaczy. Świat opanowała moda na wokalne popisy, na wpół poważne, na wpół żartobliwe, dzięki którym muzyka operowa zyskała masową widownię.

Wśród męskich głosów najpopularniejsi są tenorzy. – Opera, która nie ma za bohatera tenora, nie odnosi sukcesu u publiczności – tłumaczył w jednym z wywiadów dyr. Warcisław Kunc. – Jest coś dziwnego w historii i rozwoju muzyki, że tak naprawdę zachwycał zawsze głos wysoki. Ale też przecież chcemy budować jak najwyższe budynki. 75 pięter wzwyż, a nie 75 w dół. Łapanie tej góry postrzegamy w kategorii chwytania nieba. W dole jest piekło.

Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Teatr
Latający Potwór Spaghetti objawi się w Krakowie