Bohaterkę i jej historię wymyśliła nie byle jaka autorka – księżna Hisako Takamado, wywodząca się z japońskiej rodziny cesarskiej. Jednak jej baśń nie jest bynajmniej sztywna czy oficjalna jak cesarski protokół. To ciepła i mądra opowieść o poszukiwaniu własnej drogi. O determinacji i odwadze, ale też o przyjaźni, bez której trudno byłoby sprostać wyzwaniom dalekiej podróży.
Kiedy ciepły prąd sprawia, że Lulie oddziela się od grenlandzkiego lądolodu, nie pozostaje jej nic innego, jak zacząć żyć samodzielnie. Chce ruszyć w drogę na południe. Trasę pomagają jej przemierzyć wiatry i napotkane po drodze zwierzęta – od niedźwiedzi polarnych przez ogromne wieloryby po morskie ptaki.
Przemierzając cały glob, Lulie spełnia swoje marzenie, zdradzone na początku drogi małej przyjaciółce – szarej rybitwie. Pragnie zmienić miejsce pobytu nie dla samej przyjemności podróżowania – droga ma ją doprowadzić do wiedzy. Na południu globu leżą podobno stare, mądre góry, które wiedzą, co wydarzyło się na początku świata.
Czerpiąca z japońskiej tradycji baśń w spektaklu przygotowanym przez zespół wilanowskiego Teatru Królewskiego zyskała wschodni rys. Autor adaptacji, zarazem reżyser i aktor Marcin Masztalerz połączył w przedstawieniu elementy teatru aktorskiego i teatru cieni.
W scenografii Elizy Bajor pojawiły się nawiązania do architektury Kraju Kwitnącej Wiśni. Japońskich inspiracji nie zabraknie też w oprawie muzycznej autorstwa Danuty Masztalerz.