Podróż Lulie przez morza i oceany

„Lulie” w języku Eskimosów znaczy „lód”. Nie można znaleźć lepszego i milej brzmiącego imienia dla sympatycznej lodowej góry...

Publikacja: 08.10.2009 14:04

To ciepła i mądra opowieść o poszukiwaniu własnej drogi. O determinacji i odwadze, ale też o przyjaź

To ciepła i mądra opowieść o poszukiwaniu własnej drogi. O determinacji i odwadze, ale też o przyjaźni, bez której trudno byłoby sprostać wyzwaniom dalekiej podróży

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Bohaterkę i jej historię wymyśliła nie byle jaka autorka – księżna Hisako Takamado, wywodząca się z japońskiej rodziny cesarskiej. Jednak jej baśń nie jest bynajmniej sztywna czy oficjalna jak cesarski protokół. To ciepła i mądra opowieść o poszukiwaniu własnej drogi. O determinacji i odwadze, ale też o przyjaźni, bez której trudno byłoby sprostać wyzwaniom dalekiej podróży.

Kiedy ciepły prąd sprawia, że Lulie oddziela się od grenlandzkiego lądolodu, nie pozostaje jej nic innego, jak zacząć żyć samodzielnie. Chce ruszyć w drogę na południe. Trasę pomagają jej przemierzyć wiatry i napotkane po drodze zwierzęta – od niedźwiedzi polarnych przez ogromne wieloryby po morskie ptaki.

Przemierzając cały glob, Lulie spełnia swoje marzenie, zdradzone na początku drogi małej przyjaciółce – szarej rybitwie. Pragnie zmienić miejsce pobytu nie dla samej przyjemności podróżowania – droga ma ją doprowadzić do wiedzy. Na południu globu leżą podobno stare, mądre góry, które wiedzą, co wydarzyło się na początku świata.

Czerpiąca z japońskiej tradycji baśń w spektaklu przygotowanym przez zespół wilanowskiego Teatru Królewskiego zyskała wschodni rys. Autor adaptacji, zarazem reżyser i aktor Marcin Masztalerz połączył w przedstawieniu elementy teatru aktorskiego i teatru cieni.

W scenografii Elizy Bajor pojawiły się nawiązania do architektury Kraju Kwitnącej Wiśni. Japońskich inspiracji nie zabraknie też w oprawie muzycznej autorstwa Danuty Masztalerz.

W „Wielkiej podróży Lulie” występuje dwóch aktorów. Na kameralnej, ale i stylowej scenie Sali Uczt reżyserowi towarzyszy Grzegorz Grzywacz, z werwą wykorzystujący w przedstawieniu doświadczenia mima.

Bezpośrednio po spektaklu Katarzyna Pietrzak z Działu Edukacji Muzealnej zaprosi widzów na zajęcia plastyczne z... „pływającą niespodzianką”.

Bohaterkę i jej historię wymyśliła nie byle jaka autorka – księżna Hisako Takamado, wywodząca się z japońskiej rodziny cesarskiej. Jednak jej baśń nie jest bynajmniej sztywna czy oficjalna jak cesarski protokół. To ciepła i mądra opowieść o poszukiwaniu własnej drogi. O determinacji i odwadze, ale też o przyjaźni, bez której trudno byłoby sprostać wyzwaniom dalekiej podróży.

Kiedy ciepły prąd sprawia, że Lulie oddziela się od grenlandzkiego lądolodu, nie pozostaje jej nic innego, jak zacząć żyć samodzielnie. Chce ruszyć w drogę na południe. Trasę pomagają jej przemierzyć wiatry i napotkane po drodze zwierzęta – od niedźwiedzi polarnych przez ogromne wieloryby po morskie ptaki.

Teatr
Wojna o teatr w Kielcach skończy się zarządem komisarycznym w Świętokrzyskiem?
Teatr
Ministra Wróblewska: Wojewoda świętokrzyski skontroluje konkurs w teatrze w Kielcach
Teatr
Drugi konkurs w kieleckim teatrze „ustawiony” pod osobę PiS z TVP Kielce?
Teatr
Czy „aniołek Kaczyńskiego” wywoła piekło w kieleckim Teatrze im. Żeromskiego?
Teatr
Czy władze Świętokrzyskiego ustawiały konkurs na dyrektora teatru w Kielcach?