Przyjaciele na scenie

Artur Barciś i Cezary Żak tworzą „Dziwną parę” w sztuce Neila Simona

Publikacja: 12.11.2009 00:46

Przyjaciele na scenie

Foto: ROL

Oficjalna premiera odbędzie się w poniedziałek w warszawskim Teatrze Capitol. Wcześniej aktorzy wystąpili z serią pokazów przedpremierowych w różnych miastach Polski. – To praktyka od lat stosowana w Stanach Zjednoczonych i zachodniej Europie – mówi „Rz” Cezary Żak. – Podczas prób nie da się wszystkiego przewidzieć. Aktor musi usłyszeć publiczność, nawiązać z nią kontakt. To ważne w każdej sztuce, ale w komedii niezbędne.

Bilety na spektakl wyreżyserowany przez Wojciecha Adamczyka w Gdańsku rozeszły się w ciągu jednego dnia, mimo że trzeba było za nie zapłacić po 170 złotych. W Krakowie nagrodzono „Dziwną parę” owacją na stojąco.

– Neil Simon napisał bardzo dobrą sztukę, która od wielu lat grana jest na całym świecie. Są w niej świetne role, w sam raz dla mnie i Czarka Żaka – mówi Artur Barciś. – To przedstawienie nie hołduje tanim gustom, nie jest farsą, lecz rzetelnie zrobioną komedią.

Bohaterami „Dziwnej pary” są dwaj przyjaciele o diametralnie różnym usposobieniu. 40-letni Oskar jest rozwiedzionym dziennikarzem sportowym, który chętnie korzysta z przyjemności życia. Lubi alkohol, cygara, kobiety i grę w pokera. Feliks to jego przeciwieństwo: żonaty księgowy ze skłonnością do pedanterii. Ale pewnego dnia jego małżeństwo się rozpada. Feliks przenosi się do mieszkania Oskara i zaczyna wprowadzać idealny porządek w życiu przyjaciela, czym doprowadza go do szału...

W 1986 roku powstała słynna filmowa ekranizacja „Dziwnej pary” w reżyserii Gene Saksa z Walterem Matthau i Jackiem Lemmonem w rolach głównych. Polscy teatromani mogli oglądać sztukę Simona wystawioną przez Edwarda Dziewońskiego w 1972 roku w Teatrze Ludowym w Warszawie. Dziewoński zagrał Oskara, w postać Feliksa wcielił się Jarema Stępowski.

Czy to znak, że komediowy gust Polaków się zmienił? Czy widzowie stęsknili się za bardziej wyrafinowanym humorem, wolą komedię Simona zamiast sitcomowych wygłupów?

– Ludzie częściej się śmieją z rzeczy mądrych niż głupich. Potrafią docenić, jeśli pod komediową powierzchnią kryje się głębsza wartość – wyjaśnia Żak.

– Nie wiem, co preferuje publiczność, mogę tylko powiedzieć, w jakich komediach sam lubię grać – mówi Barciś. – Dla mnie wzorami są Charlie Chaplin i Woody Allen.

Cezary Żak do tej listy dodałby twórców trylogii: „Sami swoi”, „Nie ma mocnych”, „Kochaj albo rzuć”: – Aktorzy pod wodzą reżysera Sylwestra Chęcińskiego stworzyli ideał, do którego powinni dążyć wszyscy artyści komediowi. Zasada jest jedna: najśmieszniejszy tekst trzeba grać jak najbardziej serio. Źle, gdy aktorzy zaczynają się wygłupiać, a jeszcze gorzej, gdy starają się nadrabiać niedostatki scenariusza.

Cezary Żak i Artur Barciś przez długi czas bawili publiczność jako przyjaciele w serialu „Miodowe lata” (1998 – 2003), różni z wyglądu niczym Flip i Flap. Czy postura i warunki fizyczne pomagają w komediowych kreacjach?

– Do pewnych ról po prostu jestem predestynowany. Ale mój wygląd fizyczny nie jest dla mnie najważniejszy – mówi Barciś. – Przede wszystkim liczy się prawda, którą chcę zawrzeć w granej przeze mnie postaci. Mój bohater musi być wiarygodny i naturalny. Nie ma znaczenia, czy jest zabawny czy nie. Znajomi, którzy widzieli już „Dziwną parę”, mówili mi, że gram samego siebie. I rzeczywiście jestem dość poukładany, lubię porządek i mam może lekką skłonność do hipochondrii. Ale na pewno nie jestem tak upierdliwy jak Feliks.

– Ja też znalazłem wiele cech wspólnych Feliksa i Artura. Jeśli chodzi o mnie, to nie mogę do końca powiedzieć, że Oskar to jest Cezary Żak. Ale tak jak mój bohater lubię cygara i czasami bywam cholerykiem – zaznacza Żak. – Muszę przyznać, że nasza prywatna znajomość z Arturem przeniosła się na scenę. Lubimy się spierać, czasami dochodzi między nami do kłótni, ale wszystko po to, by zrobić dobre przedstawienie.

Oficjalna premiera odbędzie się w poniedziałek w warszawskim Teatrze Capitol. Wcześniej aktorzy wystąpili z serią pokazów przedpremierowych w różnych miastach Polski. – To praktyka od lat stosowana w Stanach Zjednoczonych i zachodniej Europie – mówi „Rz” Cezary Żak. – Podczas prób nie da się wszystkiego przewidzieć. Aktor musi usłyszeć publiczność, nawiązać z nią kontakt. To ważne w każdej sztuce, ale w komedii niezbędne.

Bilety na spektakl wyreżyserowany przez Wojciecha Adamczyka w Gdańsku rozeszły się w ciągu jednego dnia, mimo że trzeba było za nie zapłacić po 170 złotych. W Krakowie nagrodzono „Dziwną parę” owacją na stojąco.

Pozostało 83% artykułu
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Teatr
Latający Potwór Spaghetti objawi się w Krakowie