Przedstawienie jest efektem zbiorowej pracy. Najpierw była książka Zbigniewa Białasa, następnie jej adaptacja dla potrzeb sceny dokonana przez Tomasza Spiewaka. Spektakl wyreżyserował Remigiusz Brzyk w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Z sukcesem, bo nie tylko oglądała go tłumnie miejscowa publicznośc, ale i oklaskiwała festiwalowa w różnych miastach Polski, do których był zapraszany, a także zgodnie chwalili krytycy.
Sympatię wzbudzała historia tytułowego A.Korzeńca, którego losy stały się pretekstem do przywołania skomplikowanej historii Sosnowca. Wydarzenia rozpoczynają się w 1913 roku. Alojzy Korzeniec - mistrz sztuki układania kafelków, schodzi z tego świata w sposób zagadkowy - znaleziono jego głowę odciętą od reszty ciała.
Wyjaśnieniem makabrycznej tajemnicy zajmuje się pismo "Iskra" relacjonujące w odcinkach kolejne etapy śledztwa prowadzonego przez dociekliwego inspektora... Przez scenę przewija się tłum postaci tworząc wielobarwną mozaikę nitek ludzkich losów i historii - istną wieżę Babel.
Teatralny spektakl uwodził widzów rozmachem, błyskotliwymi odniesieniami do naszej współczesności uniwersalizującymi jego wymowę. Jednak to, co sprawdza się w teatrze nie jest, niestety, gwarancją powodzenia w telewizji. I tym razem tak jest, chociaż realizujący przedstawienie w telewizyjnym jego kształcie Marcin Koszałka starał się twórczo wzbogacic "Korzeńca". Dodał m.in. filmowe panoramy miasta, od których spektakl się rozpoczyna i kończy, dołożył przenikające się plany filmowe w niektórych scenach. Jednak to nie wystarcza, by nie gubić się w wątkach i nie męczyć nierównym tempem rwanej na kawałki opowieści, zwłaszcza pod koniec, gdy długie monologi następujące jeden po drugim przenoszą nas raczej do teatru jednego aktora. Plusem jest, że aktorzy nie zawodzą.
Małgorzata Piwowar