Kiedy ponad trzy lata temu umarł Maurice Béjart, tancerze z Lozanny znaleźli się w trudnej sytuacji, jak każdy zespół podporządkowany jednemu artyście. Stali się, co prawda, spadkobiercami jego choreografii, które chciałoby mieć w repertuarze wiele kompanii baletowych świata. Ale rola strażnika tradycji bywa niebezpieczna.
A jednak grupie nie grozi chyba artystyczny marazm. Béjart Ballet Lausanne, który od Warszawy rozpoczął występy w Polsce, na scenie prezentuje się jak przed 15 laty, kiedy był u nas. To zespół ludzi młodych, w tańcu emanujących radością i pozytywną energią, choć oglądamy inne pokolenie. Dawny solista Gil Roman jest dyrektorem, pierwsze role przejęli wyrazisty Julien Favereau czy zjawiskowa Elisabeth Ros o ciele tak elastycznym, jakby pozbawionym kości.
Młoda wydaje się też sama sztuka Béjarta. Balet „To, co mówi mi miłość" wywołuje równie silne wrażenia jak wtedy, gdy powstał, 37 lat temu. W genialny sposób przełożył on na język tańca III symfonię Gustava Mahlera, tworząc widowisko o ogromnej sile emocjonalnej. Każdy najdrobniejszy gest jest ściśle związany z intensywnym klimatem muzyki próbującej opisać nieustanne dążenie ku miłości.
Zespół z Lozanny nie tylko reaktywuje dawne spektakle, ale co ważniejsze – rozwija sposób myślenia i styl swego mistrza. Gil Roman przywiózł „Arię", której premiera odbyła się w grudniu 2008 r. Jego balet nie ma, co prawda, béjartowskiej płynności narracyjnej, zgodnie z obecną modą choreograficzną jest poszatkowany na szereg krótkich sekwencji, ale każda zachwyca plastyczną urodą i elegancją ruchu, jak u Béjarta bywało, a cech tych bardzo brakuje współczesnej sztuce. W oryginalny sposób Gil Roman prowadzi też dialog różnych technik tańca, w tej samej scenie powierzając je równolegle różnym wykonawcom.
Maurice Béjart mawiał u schyłku życia: „Zrobiłem około 200 choreografii, warto wracać najwyżej do 50". Może miał rację, do „Pieśni wędrownego czeladnika" Mahlera ułożył w 1971 r. pas de deux dla wielkiego Rudolfa Nurejewa i Paola Bertoluzziego. Teraz przejęli je Dawid