Wcześniej amerykański prezydent domagał się, by składki na obronność od członków Sojuszu, zamiast dotychczasowych 2 proc. PKB, podnieść do 4 proc.
W czasie porannych rozmów przywódców NATO z Gruzją i Ukrainą Trump zagroził "poważnymi konsekwencjami" i zażądał, aby na styczeń 2019 gotowe były plany poszczególnych członków Sojuszu, w jakim terminie i w jaki sposób zamierzają spełnić ten warunek.
Po tych słowach sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg natychmiast zmienił posiedzenie Rady Północnoatlantyckiej, najważniejszego organu politycznego Sojuszu, w sesję nadzwyczajną państw sojuszniczych. Partnerzy, w tym przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, opuścili spotkanie.
I choć komentatorzy zalecają raczej ostrożność przy interpretowaniu słów Donalda Trumpa, to jednak dopuszczają, że groźba jest realna. Po słowach Trumpa w siedzibie głównej NATO rozdzwoniły się telefony od urzędników i dziennikarzy, którzy usiłowali sprecyzować, co konkretnie powiedział Trump innym przywódcom. Z relacji dwóch oficjalnych źródeł wynika, że w przypadku, jeśli sojusznicy nie będą płacić ustalonych kwot na obronę, "Stany Zjednoczone pójdą w swoją stronę".