Wykonane przez komercyjne satelity zdjęcia ukazujące skutki eksplozji w Narodowym Centrum Kosmicznym Chomeiniego zostały opublikowane w zeszłym tygodniu. Na Twitterze fotografię miejsca incydentu opublikował też prezydent USA. Donald Trump napisał, że Stany Zjednoczone nie mają nic wspólnego z "katastrofalnym wypadkiem podczas ostatnich przygotowań do startu" rakiety Safir SLV. "Życzę Iranowi wszystkiego dobrego i powodzenia w ustaleniu, co było przyczyną wybuchu" - dodał Donald Trump.
Na zdjęciu opublikowanym przez Trumpa widać tak wiele szczegółów, a obraz jest tak klarowny, że część ekspertów wątpiła, by obraz pochodził z satelity. W mediach pojawiły się spekulacje, że fotografię wykonano z pokładu samolotu lub bezzałogowca - co stanowiłoby naruszenie przestrzeni powietrznej Iranu.
Jak donosi NPR, sprawą zajęli się amatorzy zajmujący się hobbystycznie śledzeniem satelitów. - Satelity są na niebie bardzo jasne i łatwe do odnalezienia - powiedział Michael Thompson, absolwent astrodynamiki Uniwersytetu Purdue. Jak podkreślił, dzięki matematyce ustalenie orbity namierzonego satelity jest proste i pozwala przewidzieć, nad jakim miejscem na Ziemi obiekt będzie przelatywał w danym czasie.
Korzystając z tworzonej przez amatorów bazy znanych satelitów, Thomson jako jeden z pierwszych wskazał, że niedługo po incydencie nad irańskim centrum kosmicznym przelatywał satelita znany jako USA 224.