Martha i Jean Mazur – matka i córka, pierwsza wdowa, druga rozwiedziona – mieszkają razem w podwaszyngtońskim McLean, wspólnie wychowując córeczkę Jean. Nie zdają sobie sprawy, że należą do potężnej grupy.
Jak wynika z najnowszego opracowania ośrodka badania opinii publicznej Greenberg Quinlan Rosner, prowadzonego przez jednego z najbardziej renomowanych demokratycznych ekspertów od sondaży Stana Greenberga, niezamężne kobiety stają się jedną z najpotężniejszych i najbardziej wyrazistych grup wyborców w Ameryce.
– Nigdy nie przyszło mi to do głowy. Może gdybym tak to postrzegała, poszłabym głosować przed czterema laty – mówi Jean Mazur.
Niezamężne kobiety w większości popierają demokratów. Jak obliczyli autorzy opracowania, w wieku uprawniającym do głosowania jest w Stanach Zjednoczonych ponad 53 mln pań w stanie wolnym. To jedna czwarta wszystkich potencjalnych wyborców, czyli znacznie więcej niż w przypadku innych tradycyjnie prodemokratycznych grup społecznych, takich jak Murzyni, Latynosi czy związkowcy.
„Pod względem liczebności i lojalności grupa ta bardzo przypomina kluczowy składnik republikańskiej bazy politycznej, jakim są biali ewangelikanie, czyli religijna prawica” – czytamy w raporcie. Swoje zwycięstwo w 2004 roku George W. Bush zawdzięczał właśnie Otemu, że udało mu się w dniu wyborów wyciągnąć z domu kilka milionów ewangelikanów, którzy nie głosowali cztery lata wcześniej. Demokratyczni stratedzy liczą na to, że za rok uda się im dokonać podobnej sztuki z niezamężnymi kobietami.