Nie rozpoczniemy wojny o Karabach

Prezydent elekt Armenii Serż Sarkisjan, nie czekając na zaprzysiężenie, odwiedził w poniedziałek Moskwę. – To, że z pierwszą wizytą przyjechał pan do Rosji, świadczy o szczególnym znaczeniu naszych stosunków – usłyszał od prezydenta elekta Dmitrija Miedwiediewa. – Armenia wybrała silny polityczny sojusz z Rosją, bo zbliżenie z nią służy zwiększeniu naszego bezpieczeństwa – tłumaczy w rozmowie z "Rz" Wartan Oskanian, minister spraw zagranicznych Armenii.

Aktualizacja: 25.03.2008 02:48 Publikacja: 24.03.2008 19:05

Wartan Oskanian, minister spraw zagranicznych Armenii

Wartan Oskanian, minister spraw zagranicznych Armenii

Foto: AP

Rz:Ostatnio o Armenii było głośno. Wielkie demonstracje opozycji, która nie chce uznać wyników wyborów prezydenckich, ofiary śmiertelne ulicznej bitwy, potem stan wyjątkowy w Erewanie i aresztowania opozycji. Czy to oznaki rewolucji?

Wartan Oskanian:

Nie sądzę. To, co się stało, wynika z tego, że Armenia nie jest jeszcze krajem w pełni demokratycznym. Brakuje wiary w instytucje państwa. Ale nikt nie oczekiwał, że protesty przybiorą tak drastyczny obrót. Musimy wyciągnąć z tego lekcję, wzmocnić instytucje, sprawić, by ludzie mieli do nich większe zaufanie.

Kto jest winien temu, że Armenia nie jest w pełni demokratyczna?

Wszyscy. I rząd, i opozycja, częściowo opinia publiczna. Media, bo nie są dostatecznie rozwinięte. Wszyscy musimy wziąć odpowiedzialność za to, co się stało. Rząd nie powinien się bać reform, także takich, które mogą zaszkodzić jego wizerunkowi, ale będą dobre dla kraju. Mam nadzieję, że to, co się stało, nie będzie ciosem dla demokracji w Armenii.

Po zamieszkach do aresztu trafiło ponad stu demonstrantów, głównie opozycjonistów. Armenia ma wielu więźniów politycznych?

Nie nazwałbym ich więźniami politycznymi. Armenia powinna zrobić wszystko, by nie dostać etykietki kraju, w którym się więzi ludzi za przekonania. Jednak 1 marca zginęło osiem osób, było bardzo wielu rannych, doszło do grabieży, aktów chuligańskich. Jeżeli polityk popełnił przestępstwo, musi być skazany. Z drugiej strony rząd musi przekonać naród i opinię międzynarodową, że w Armenii nie skazuje się polityków po to, by się ich pozbyć. Śledztwo musi być przejrzyste, może, dlaczego nie, z udziałem zagranicznych ekspertów.

Armenia to bliski sojusznik Rosji, niektórzy mówią, że jest ekonomicznie kontrolowana przez Moskwę.

Rosja to nasz dobry przyjaciel, ale stwierdzenie, że kontroluje armeńską gospodarkę, jest całkowicie fałszywe. Mamy dużo inwestycji rosyjskich, zwłaszcza w sektorze energetycznym, co zrozumiałe, bo Rosja dostarcza nam gaz oraz paliwo do elektrowni atomowej. Ale inwestuje tu wiele państw, lotniskiem w Erewanie zarządza konsorcjum amerykańsko-argentyńskie, największymi kopalniami – Niemcy, Kanadyjczycy i Brytyjczycy, usługami pocztowymi – Holendrzy, dostawy wody zapewnia przedsiębiorstwo francuskie. Armenia wybrała silny polityczny sojusz z Rosją, bo zbliżenie z nią służy zwiększeniu naszego bezpieczeństwa.

Ze względu na sąsiadów – Azerbejdżan i Turcję?

Nie chcę podawać nazw krajów. Ale bezpieczeństwo to sprawa najwyższej wagi w tym trudnym regionie.

Prezydent Robert Koczarian powiedział, że Armenia może uznać niepodległość Górskiego Karabachu (separatystycznej republiki Ormian na terytorium Azerbejdżanu).

Zawsze jest taka opcja. Chcielibyśmy załatwić sprawę Karabachu drogą negocjacji. Jeżeli jednak będziemy przekonani, że Azerbejdżan nie chce kompromisu, a zamierza z pomocą sił zbrojnych wymóc korzystne dla siebie rozwiązanie, to możemy użyć każdego sposobu, by zapewnić Karabachowi bezpieczeństwo i prawo do samookreślenia.

Nie obawia się pan nowej wojny z Azerbejdżanem?

To zależy od Azerbejdżanu. Armenia nigdy nie rozpocznie wojny, jest za negocjacjami. Ale obawiamy się, że Azerbejdżan ma inne zamiary, chce storpedować proces pokojowy. Przesłanie do Azerów jest jasne: nie wygrają wojny o Karabach, tego konfliktu nie da się rozwiązać drogą militarną. Próbowali już dwa razy i się nie udało. Jeżeli znowu zaczną, to będzie to ich ostatnia próba.

Polska jest w sojuszu energetycznym z Azerbejdżanem, wrogiem Armenii. Jak to wpływa na stosunki polsko-armeńskie?

Nie jest tak, że przyjaciel naszego wroga staje się naszym wrogiem. Nasz przyjaciel jest naszym przyjacielem niezależnie od tego, jakie stosunki ma z innymi.

rozmawiał w Erewanie Jerzy Haszczyński

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017