Rz:Ostatnio o Armenii było głośno. Wielkie demonstracje opozycji, która nie chce uznać wyników wyborów prezydenckich, ofiary śmiertelne ulicznej bitwy, potem stan wyjątkowy w Erewanie i aresztowania opozycji. Czy to oznaki rewolucji?
Wartan Oskanian:
Nie sądzę. To, co się stało, wynika z tego, że Armenia nie jest jeszcze krajem w pełni demokratycznym. Brakuje wiary w instytucje państwa. Ale nikt nie oczekiwał, że protesty przybiorą tak drastyczny obrót. Musimy wyciągnąć z tego lekcję, wzmocnić instytucje, sprawić, by ludzie mieli do nich większe zaufanie.
Kto jest winien temu, że Armenia nie jest w pełni demokratyczna?
Wszyscy. I rząd, i opozycja, częściowo opinia publiczna. Media, bo nie są dostatecznie rozwinięte. Wszyscy musimy wziąć odpowiedzialność za to, co się stało. Rząd nie powinien się bać reform, także takich, które mogą zaszkodzić jego wizerunkowi, ale będą dobre dla kraju. Mam nadzieję, że to, co się stało, nie będzie ciosem dla demokracji w Armenii.