Prezydent Lech Kaczyński spotkał się wczoraj z czołowymi izraelskimi politykami: prezydentem Szymonem Peresem i premierem Ehudem Olmertem. Niewykluczone jednak, że najważniejsze okażą się rozmowy z minister edukacji panią Yuli Tamir. Izraelska minister zgodziła się bowiem na złożoną w kwietniu polską propozycję powołania wspólnego polsko-izraelskiego funduszu, z którego mają być finansowane wycieczki izraelskiej młodzieży.
Między naszymi narodami dzieje się obecnie coś fantastycznego
Polska chce mieć wpływ na organizację tych imprez, które dotąd na ogół ograniczają się do zwiedzenia byłego niemieckiego obozu Auschwitz i innych miejsc kaźni narodu żydowskiego. Izolowana od polskich rówieśników izraelska młodzież po powrocie do domu ma wrażenie, że Polska jest „wielkim żydowskim cmentarzem“ i że grozi im w niej niebezpieczeństwo ze strony agresywnych antysemitów.
– Chcemy pokazać, że przed Holokaustem istniało tutaj żydowskie życie i 800 lat zgodnego współżycia obu narodów. Dlatego według naszego projektu młodzi Izraelczycy oprócz wizyty w Auschwitz, której oczywiście nie może zabraknąć, zwiedzą Kraków, Kazimierz, a w przyszłości Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie – powiedziała „Rz” Ewa Junczyk-Ziomecka, minister z Kancelarii Prezydenta.
Teraz, kiedy strona izraelska wyraziła zgodę na projekt, jego zatwierdzenie jest tylko kwestią czasu. Polsce zależy na tym, żeby umowa weszła w życie na początku przyszłego roku szkolnego. Izraelczycy obiecali wczoraj, że zrobią wszystko, żeby tak się stało. – Mamy już na to odłożone środki w budżecie. Czekamy teraz na izraelskie sugestie w sprawie ostatecznego kształtu porozumienia – powiedział „Rz” jeden z polskich dyplomatów.