Czerwone budki telefoniczne to nieodłączny element brytyjskiego krajobrazu - jak piętrowe autobusy, czy Big Ben. Ale sprywatyzowana firma British Telecom jest nieubłagana. Likwidacja automatów zaczęła się już 6 lat temu, kiedy było ich jeszcze 95 tysięcy. Niektóre z pozostałych jeszcze budek wykupią zapewne prywatni kolekcjonerzy i działkowicze. Szansą na przetrwanie reszty może być wykupienie przez lokalne samorządy - za 1 funta, ale bez telefonu w środku, albo za 500 funtów rocznie - z automatem i pełnymi kosztami konserwacji.
British Telecom tłumaczy, że w dobie telefonii komórkowej budek używano rzadziej niż raz w miesiącu. Wiele zostało zniszczonych przez wandali, inne - zwłaszcza w wielkich miastach - służą jako ubikacje, albo tablice reklamowe usług seksualnych. Czerwone budki telefoniczne mają jednak wielu obrońców. Jeden z nich, radny Ron Cousins z hrabstwa Sussex, powiedział BBC, że w nagłych sytuacjach nie zawsze można liczyć na telefon komórkowy i - jeśli budki uratują choćby jedno życie - warto je zachować.