Izrael przeprowadził serię nalotów, po tym jak na jego terytorium spadła rakieta wystrzelona ze Strefy Gazy. Wcześniej zbombardowano tunele w Rafah przy granicy z Egiptem, w odwecie za wtorkowy atak Palestyńczyków na izraelskich żołnierzy. Zginął w nim jeden z Izraelczyków. Nie przeraziły jednak przemytników, choć wiele tunelów zostało zniszczonych. – Nie przestraszą nas. Odbudujemy tunel – zapowiedział Abu al Majd, jeden z właścicieli kanału, którym transportowano paliwo.

Większość przemytników już rano wróciła do pracy. Wybudowali foliowe namioty i zabrali się do usuwania piasku. Pomagały im buldożery. – Zrzucili dwie czy trzy bomby. Ale spójrz, wszyscy wciąż pracują – mówił Reutersowi 30-letni Abu Ali. – Boję się, ale muszę pracować. Co innego mogę robić. To jedyna praca – wtórował mu 17-letni Mohammed.Dla półtora miliona mieszkańców Gazy tunele to główne źródło zaopatrzenia. Izraelczycy twierdzą, że dzięki nim Palestyńczycy otrzymują też broń. – W obliczu brutalnych prowokacji Izrael będzie podejmować działania na rzecz obrony kraju – grzmiał wczoraj rzecznik premiera Ehuda Olmerta.

W tym czasie wysłannik USA George Mitchell mówił w Jerozolimie, że aby zapanował pokój w Strefie Gazy, Hamas musi wstrzymać przemyt broni. Minister obrony Izraela Ehud Barak ogłosił zaś, że odwołuje swoją wizytę w USA. Jako powód podał narastające napięcie po śmierci izraelskiego żołnierza.

Z kolei w Paryżu ambasador Izraela został wezwany do złożenia wyjaśnień. Francuzi chcą wiedzieć, dlaczego Izraelczycy ostrzelali ich konwój w Strefie Gazy.