Z 1 czerwca płace ministrów zostaną obniżone o 15 procent, czyli o 1000 euro. Członkowie rządu muszą też zrezygnować z płatnych urlopów i premii. O połowę zredukowano planowane podróże służbowe. Restrykcje dotkną również szefów firm państwowych – nie będą mogli zarabiać więcej niż 2 mln forintów, to jest 6,9 tys. euro miesięcznie.Sam premier Gordon Bajnai poszedł jeszcze dalej. – Rezygnuję z uposażenia w wysokości 1,4 mln forintów (4844 euro – red.). Będę pracował za symbolicznego forinta – oświadczył. „Do przedterminowych wyborów parlamentarnych Bajnai zarobi tylko 4 centy” – obliczył dziennik „Nepszabadsag”.
– Wszyscy muszą ponosić koszty programu oszczędnościowego. A przykład powinien iść z góry – wyjaśniał Bajnai. – W celu ożywienia gospodarki trzeba zwiększyć VAT, zamrozić pensje w budżetówce i zredukować wydatki socjalne.
Prawicowej opozycji to nie przekonuje.
– Premier nie odczuje skutków kryzysu! W zeznaniu podatkowym zadeklarował posiadanie pięciu nieruchomości wartych 225 milionów forintów oraz 882 tysiące euro w akcjach – wymachiwał deklaracją podatkową szefa rządu lider prawicowego Fideszu Viktor Orban. – Oszczędności płacowe ministrów wyniosą rocznie 150 tysięcy euro. W porównaniu z zadłużeniem kraju ta suma jest śmieszna.
– Bajnai to uzurpator, który przejął władzę w wyniku konstruktywnego wotum nieufności. Teraz żąda, by społeczeństwo zapłaciło gigantyczne długi lewicy. Po zamrożeniu uposażeń, obcięciu dodatków rodzinnych, podniesieniu cen żywności i wprowadzeniu nowych podatków tysiące węgierskich rodzin znajdą się w rozpaczliwej sytuacji – ostrzegł Orban.