Polskie media z zadowoleniem odnotowały zatwierdzenie przez Parlament Europejski nowego składu Komisji Europejskiej. Za szczególny sukces uznano przyznanie Januszowi Lewandowskiemu teki komisarza ds. budżetu. Entuzjazm „Gazety Wyborczej” był tak wielki, że fakty nie miały żadnego znaczenia. W artykule „Nowy rząd Europy” z 10 lutego br. „Gazeta” wprowadziła czytelników w błąd, twierdząc niezgodnie z prawdą, że Frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR), do której należę, udzieliła poparcia nowej Komisji.
Zabrakło refleksji nad sprawą podstawową: czy Komisja będzie w stanie wypełniać główne zadanie traktatowe, czyli „wspierać ogólny interes Unii”, i czy w tych ramach sprzyjać będzie realizacji polskich interesów? Półroczna obserwacja z bliska polityki w Unii Europejskiej skłania mnie do poglądu, że nie. Taka ocena była zresztą głównym powodem, dla którego grupa konserwatystów i reformatorów (składająca się m.in. z brytyjskich torysów, przedstawicieli czeskiego ODS oraz europosłów PiS) nie udzieliła poparcia nowej Komisji, wstrzymując się od głosowania nad jej składem.
[srodtytul]Koncert mocarstw[/srodtytul]
Największe wątpliwości wzbudziła, jak wiadomo, nominacja unijnej „minister spraw zagranicznych” Catherine Ashton. W 2005 roku, przed objęciem urzędu ministra sprawiedliwości, odbyłem z nią długą rozmowę. Rozmawialiśmy na temat wymiaru sprawiedliwości w Polsce i Wielkiej Brytanii. Lady Ashton interesowała się planowaną walką z korupcją w Polsce oraz usprawnieniem przewlekłych spraw sądowych. Mogę więc stwierdzić, że wbrew nieprzychylnym opiniom jest osobą miłą i dobrze zorientowaną w materii, którą zajmowała się jako podsekretarz stanu w brytyjskiej administracji.
Nie objęła jednak teki komisarza ds. sprawiedliwości, ale obszar, w którym na wstępie zakwestionowano jej kompetencje i wskazano brak odpowiedniego doświadczenia. Niektórzy zarzucają nawet Catherine Ashton, że w młodości działała w prokomunistycznej organizacji finansowanej ponoć, jak podają niektóre media, przez Kreml. Brytyjski poseł Daniel Hannan przypomniał podczas debaty w PE, że nowa pani komisarz w trakcie swojej kariery nie pełniła żadnej funkcji publicznej z wyboru.