Posłanie z przeszłości jest nadal aktualne – tłumaczyła wczoraj w Stuttgarcie Erika Steinbach, szefowa Związku Wypędzonych (BdV), przedstawiając okoliczności uchwalenia przed 60 laty, w tym samym miejscu, Karty niemieckich wypędzonych ze stron ojczystych.
Było to posłanie, którym niemieccy wygnańcy z Polski, Czechosłowacji i innych krajów pragnęli zwrócić uwagę na swój los i – w zamian za równe traktowanie w RFN – wyrzekli się „odwetu i zemsty” na tych, których obwiniali za swe cierpienia.
[wyimek]W obchodach 60. rocznicy Karty wypędzonych wziął udział szef MSZ Westerwelle[/wyimek]
Obwiniali zaś nie Hitlera i jego zbrodniczy reżim – o czym w karcie nie ma ani słowa – ale Polaków, Czechów, Słowaków oraz inne narody, które po kataklizmie wojennym i po Auschwitz nie wyobrażały sobie, by Niemcy wspierający w zdecydowanej większości przez całe 12 lat Adolfa Hitlera, mogli być pełnoprawnymi obywatelami ich państw.
– Uchwalenie karty w 1950 roku nastąpiło pięć lat po załamaniu się panowania i przemocy narodowego socjalizmu – przypomniała wczoraj szefowa BdV, nie wdając się w rozważania o prawdziwej przyczynie przymusowych wysiedleń Niemców, jaką były zbrodnie hitlerowskiego reżimu i wywołana przez Niemcy wojna.