Minister Roberto Maroni przedstawił rządowi i prezydentowi pakiet nowych przepisów, a w parlamencie złożył identyczny projekt ustawy. Oba dokumenty powołują się na dyrektywę unijną z 2004 r., która mówi, że obywatele UE mogą przebywać na terenie innego kraju dłużej niż trzy miesiące pod warunkiem posiadania udokumentowanych środków utrzymania lub legalnej pracy przynoszącej dochód co najmniej równy płacy minimalnej (we Włoszech 5300 euro rocznie), a poza tym odpowiednie mieszkanie. Przybysze nie mogą też stanowić obciążenia dla systemu opieki społecznej.
Dyrektywa nie wspomina o sankcjach wobec osób niespełniających tych warunków. Maroni uważa jednak, że to podstawa do wydalenia ich z kraju, tak jak to się dzieje w przypadku obcokrajowców spoza Unii.
Dotychczas, w sporadycznych przypadkach, obywatelom UE wręczano jedynie lekceważone przez zainteresowanych wezwanie do opuszczenia Włoch, co zdaniem Komisji Europejskiej jest jedyną możliwą sankcją, jeśli nie wejdą w konflikt z prawem.
Opozycja i włoski episkopat protestują, argumentując, że nowe przepisy wymierzone są wyłącznie w unijnych Romów, a w dodatku pozostawiają urzędnikom dowolność interpretacji tego, co jest „odpowiednim” miejscem zamieszkania, i godzą w ubogich imigrantów.
Minister Maroni tłumaczy, że nie chodzi o wymierzoną w Romów czystkę etniczną, bo nowe przepisy dotyczą wszystkich obywateli Unii. Kilka tygodni temu wybuchła afera, gdy Francja rozpoczęła masowe deportacje Romów.