– Zatrząsł się cały dom, byliśmy śmiertelnie przerażeni. Wybiegliśmy na zewnątrz. Na ulicy zobaczyliśmy leżące ciało – opowiadała gazecie “Aftonbladet” Tarja mieszkająca obok miejsca jednej z eksplozji. Właściciel sklepu z ulicy Drottninggatan usłyszał potężny wybuch i też wybiegł zobaczyć, co się stało. – Ludzie biegli ulicą. Po chwili kompletnie opustoszała – mówił dziennikarzom.
Dwie eksplozje, które w sobotnie popołudnie wstrząsnęły centrum Sztokholmu, całkowicie zaskoczyły Szwedów. Szok, niedowierzanie czuć tu na każdym kroku. Ulice Bryggargatan, Drottninggatan i Olof Palmes to największe skupisko sklepów w mieście. W sobotę tysiące ludzi przyszły tu na przedświąteczne zakupy.
Sparaliżowani strachem właściciele butików wczoraj nie chcieli otwierać swoich sklepów. Na dużym domu towarowym Clas Osson wisiała kartka z napisem: “Z powodu sobotnich wydarzeń w niedzielę otwieramy o godzinie 15”.
[srodtytul]Coś mu wybuchło na brzuchu[/srodtytul]
Pierwsza eksplozja nastąpiła po południu chwilę po tym, gdy w pobliżu zatłoczonej ulicy handlowej zapalił się samochód. Druga – zaledwie 300 metrów dalej – około 15 minut później.